facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Turecka kuchnia – jedna z bardziej znanych i cenionych w świecie, faktycznie jest wyśmienita. Wybór dań jest ogromny… I mi jedzenie w Turcji bardzo smakuje. Ale kiedy przebywa się gdzieś kilka miesięcy, to tęskni się za krajowymi smakami. Pozbawiony dostępu do wieprzowiny, tęskniłem za szynką i kiełbaskami… Lubię chałwę, baklawy, orzechy w miodzie i inne tureckie słodkości, ale wychowany od małego m.in. na krówkach i ptasim mleczku, też cierpiałem z powodu ich braku ;). Kiedy więc podczas rezydentury w Turcji, odwiedzili mnie przyjaciele, przywożąc wspomniane słodkości, a potem rodzice zasypali kabanosami, szynką, kiszonymi ogórkami itp., to trzeba było im jakoś za tę ucztę podziękować ;). Zatem zabrałem ich na samochodowe wycieczki po Tureckiej Riwierze, pokazując im najciekawsze miejsca w regionie.

Z przyjaciółmi w Side :)

Jechaliśmy o poranku nadmorską autostradą z Alanyi w kierunku Side. Mijaliśmy liczne tutaj hotele, majestatyczne Góry Taurus i widoki na plaże i morze. Tak właściwie wyglądała nasza codzienna droga w pracy, podczas transferów na lotnisko, wycieczek i wizyt w hotelach. Marta i Paweł – moi przyjaciele, którzy przylecieli na wakacje do Turcji, często korzystali z mojego doświadczenia i porad w celu wyboru miejsca na wakacje. Tym razem, miałem świetną okazję do wspólnego wypadu, podczas ich urlopu. Zabierając ze sobą jeszcze dwie koleżanki z pracy, w piątkę ruszyliśmy na wycieczkę. Przed wizytą w Side chcieliśmy pokazać znajomym jedną z charakterystycznych budowli, jakie można zobaczyć w Turcji, a jaką są karawanseraje – czyli dawne zajazdy dla karawan. W Turcji jest ich mnóstwo. A tutaj na Riwierze najbardziej znanym jest Alarahan. Niska – rozległa budowla, składa się z wielu pomieszczeń, w których dawniej znajdowały się magazyny na towary, pomieszczenia dla zwierząt i kwatery na nocleg dla podróżnych. Choć dziś karawanseraje z reguły świecą pustkami, to są interesującym elementem tureckiego krajobrazu oraz historyczną i kulturową ciekawostką.Natomiast wspomniane Side jest zdecydowanie jedną z najprzyjemniejszych miejscowości wypoczynkowych na Tureckiej Riwierze. Ale to nie tylko kurort, który ma ładne plaże. Stare miasto samo w sobie jest dużą atrakcją, o czym pisałem w artykule o najlepszych wycieczkach fakultatywnych w tym regionie Top 5 wycieczek na Riwierze Tureckiej. Tak więc także i podczas tej wycieczki, spacerowaliśmy sobie pośród antycznych kolumn, podziwialiśmy amfiteatr i krążyliśmy uliczkami klimatycznego bazaru. Tak doszliśmy do małego portu z pozostałościami bazyliki i świątyni Appolina, by zrobić sobie tam symboliczne zdjęcie.

Karawanseraj Alarahan

W dalszą drogę udaliśmy się do miejsca o rajskim klimacie – Wodospadów Kurşunlu. Schodząc w dół schodkami pod wiszącą skałą, dotarliśmy do niedużego wodospadu, pod którego spadającą wodą, można zwyczajnie przejść lub się wykąpać. Widok na całą kaskadę, niewielkie jeziorko i otoczenie bujnej roślinności sprawia tropikalne wrażenie. W tym miejscu zwykle można spotkać wielu ludzi. Ale większość z nich nie idzie dalej wzdłuż rzeki i kolejnych – choć mniej efektownych, to także uroczych wodospadów. Jest tam miejsce, gdzie można usiąść i odpocząć w cieniu drzew przy soku, lodach czy kawie. Przyrodnicza całość tego miejsca, wygląda trochę jak na wielu filmach, których akacja toczy się na jakiejś egzotycznej wyspie, gdzie bohaterowie odnajdują ukryty w centrum wyspy wodospad. My znaleźliśmy tu też trochę cienia, od palącego – sierpniowego słońca. Kolejnym punktem zwiedzania była Antalya – największe miasto na wybrzeżu. O wizycie tam, przeczytacie w  Odkrywamy Turecką Riwierę część I.

;)

Podczas transferów i hotelowych dyżurów, poznaliśmy dokładnie wybrzeże od Alanyi w stronę Antalyi. Dlatego kiedy odwiedzili mnie rodzice, postanowiłem pojechać w drugą stronę. Za Alanyą kończy się właściwie turystyczna strefa hotelowa. Plaże są niezagospodarowane, czasem wybrzeże jest klifowe, a zbocza gór porastają rozległe plantacje bananów. Małe, mocno zaokrąglone i słodkie banany, możecie zjeść tylko tu, bo do Polski nie są sprowadzane. Góry Taurus, które ciągną się przez 1500 km! na południu kraju, kryją wiele przyrodniczych atrakcji… Jedną z nich jest Kanion Sapadere, do którego pojechaliśmy jednego dnia z rodzicami. Jest to wąski wąwóz pomiędzy wysokimi ścianami gór, którego dnem płynie rzeka tworząca liczne wodospady. Woda jest lodowata, ale mimo to, są miejsca gdzie można się wykąpać. Krótka wędrówka kanionem robi niezłe wrażenie. Atrakcją jest także sam dojazd do tego miejsca, z widokami na wysokie góry i niewielkie wioski w zacisznym krajobrazie. Będąc w tych stronach, można na chwilę zapomnieć o setkach hoteli rozsianych wzdłuż wybrzeża. Doświadczyłem tego szczególnie, kiedy innym razem, wybrałem się ładną nadmorską drogą na plaże w drodze do Gazipaşy. Leżeliśmy w czwórkę z moimi koleżankami z pracy w przejrzystej wodzie, w płytkim – skalnym basenie. Cisza, brak turystów, plaża była tylko dla nas… Rodzice też byli zdumieni faktem, że wystarczy wyjechać kilka kilometrów za kurort i można znaleźć się w zupełnie innym miejscu. Tego dnia pokazałem im jeszcze wielką Jaskinię Dim i słynny cypel w Alanyi. Na koniec zabrałem ich do restauracji, by popróbowali tureckich smaków m.in. moje ulubione iskender kebab, pide, czy beyti kebab.

 

Dzikie wybrzeże za Alanyą

Podczas sezonu turystycznego w Turcji, przejechałem kilka tysięcy kilometrów z moimi turystami podczas różnych wycieczek. Sam dodatkowo zrobiłem setki kilometrów autem po Tureckiej Riwierze. Jak więc jeździ się samochodem po Turcji? Wracaliśmy nocną porą z Martą i Pawłem po udanej wycieczce do wyżej opisanych miejsc. Pozytywnie zmęczeni słońcem i atrakcjami, chcieliśmy szybko dojechać do Alanyi, by odpocząć w hotelowych łóżkach. Pędząc nadmorską autostradą, chwilowo spowolniły nas dwa auta ciężarowe. Znacie z doświadczenia sytuację, w której tir jadący 95 km/h wyprzeda tira jadącego 90 km/h… Rozpędzony nie chcąc czekać na zakończenie tego manewru, wcisnąłem się w środek pomiędzy dwa ciężarowe auta, zostawiając je po kilku sekundach za sobą… Tylko przerażenie na twarzy i głębokie westchnięcie Marty, uświadomiło mi ryzykowną głupotę tego manewru. Ale na drogach w Turcji ryzykowne sytuacje to standard! Tutaj zasadniczo panuje jedna zasada: by jak najszybciej dotrzeć do celu. Owszem, przepisy i ograniczenia są jak wszędzie, ale niewielu do tego się stosuje. Turcy rzadko używają kierunkowskazów, skręcając w najmniej spodziewanym przez was momencie. Za to trąbią i mrugają światłami dając znać, że się zbliżają, i że macie się usunąć z drogi. Światła? Czerwone oznacza, że możesz jechać. Zielone, że jechać musisz koniecznie, bo cię otrąbią, że za późno ruszyłeś. Przy okazji świateł… Bardzo pomocne w jeździe są sekundniki przy sygnalizatorach. Stoisz na skrzyżowaniu na czerwonym i wiesz, że za 5 sekund zapali się zielone. Właściwie możesz już ruszać (tym bardziej, że z tyłu już na ciebie naciskają…). Ale prostopadłą drogą pędzi Turek, który widzi na sygnalizatorach, że zostały mu jeszcze 2 sekundy zielonego i wie, że przejeżdżając już na czerwonym jakoś zdąży. I po chwili obaj spotykacie się u Allaha…

Kanion Sapadere.

Początkowo sam z przerażeniem patrzyłęm na to, co dzieje się tu na drogach. Ale po czasie, jak to nazywamy w branży, sam się „sturczyłem”:) i zacząłęm jeździć jak oni. Tylko pieszych przepuszczałem na pasach, którzy patrzyli na mnie zdziwieni. Bo w Turcji nie tak jak u nas, pieszy jest ważny, tylko ten największy. Czyli ciężarówka, autobus, auto, motor. Pieszy nic nie znaczy, więc nie bądźcie zdziwieni, jak przechodzicie na pasach na zielonym, a Turek jadący na czerwonym trąbiąc i gestykulując każe wam znikać z drogi..! Praktycznie nie było tygodnia w drodze na lotnisko, czy hotelowy dyżur, bym nie widział jakiegoś wypadku albo stłuczki. Ale po czasie nie robiło to już na mnie wrażenia – hayat (życie) – jak się tutaj mawia… Sam więc zacząłem jeździć jak oni, można się przyzwyczaić… Ale co innego turysta, wpadający tu na tydzień i wypożyczający auto na 1/2 dni. Zamiast przyjemności z wycieczki, można sobie zafundować sporą dawkę stresu i nerwów. Jeśli jest się przysłowiowym niedzielnym kierowcą to nie radzę… Jeśli jesteście nerwowi i zwykle irytujecie się na drodze innymi kierowcami, to też jazda w Turcji nie jest dla Was. Pozostałym polecam wybrać się samemu na taki wypad. Jak potraficie przymknąć oko na drogowe paradoksy, lubicie przygody i zastosujecie się do jednej panującej tu zasady: aby ruch po prostu był, to dacie radę. Czekają Was wtedy dobrej jakości drogi, wysadzane palmami i kwiatami, prowadzące wzdłuż morza i plaż. Do tego kręte górskie trasy, piękne przełęcze, przyrodnicze atrakcje, wakacyjne kurorty, starożytne ruiny i wiele innych atrakcyjnych miejsc. I jeszcze ta satysfakcja ze zdobycia kolejnego punktu na trasie wycieczki i ten smak wolności podczas samotnej podróży…

Autem po tureckich drogach...

GARŚĆ PORAD:

  • Wynajem auta na dzień kosztuje od 40 euro. Przy większej liczbie dni (3-4 i więcej) cena odpowiednio spada, czasem nawet do 30 euro/dzień poza sezonem. Warto dołożyć kilka euro za pełen pakiet ubezpieczenia. Polskie prawo jazdy wystarczy. W zależności od wypożyczalni, można płacić gotówką (liry, dolary, euro) lub kartą.
  • W planowaniu wycieczek unikajcie weekendów, kiedy wielu Turków udaje się do wymienionych miejsc, co w połączeniu z turystami równa się z tłokiem i niechcianymi twarzami w kadrze aparatu…
  • Z uwagi na rozmieszczenie poszczególnych atrakcji na riwierze, można je połączyć w przykładowe samochodowe wycieczki:

Dzień 1 – Kanion Sapadere, Plaże w drodze do Gazipaşy, Jaskinia Dim, Twierdza z cyplem w Alanyi (zachód słońca…)
Dzień 2 – Karawanseray Alarahan, Amfiteatr w Aspendos, Ruiny Perge, Wodospady Kurşunlu, Side (zachód słońca przy Świątynni Apolina…)
Dzień 3 – Ruiny Termessos, Starówka (Kaleici) i Muzeum Archeologiczne w Antalyi, Rejs do Wodospadu Duden w Antalyi
Dzień 4 – Zamek Anamur, Anamurium i wybrzeże w drodze do Gazipaşy .