facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stoję w korku na drodze pełnej samochodów i przeciskających się motorków, gdzieś pomiędzy Batubalan a Denpasar. Żmudną drogę do celu urozmaica mi obserwacja niezwykle barwnego otoczenia: liczne świątynie o bogatej ornamentyce, duchowe kapliczki przy zwykłych domach, zdobne bramy pałaców oraz ludzie – zarówno kobiety i mężczyźni w kolorowych strojach i uśmiechnięte dzieci wracające ze szkoły mundurkach. Jestem na Bali – wyspie która jest symbolem egzotycznego raju, zarówno dla podróżników jak i „podróżniczych influenserów”. Każdy z nich przybywa tutaj odkryć wyspę na swój sposób. Ja przybyłem zobaczyć jak tutaj jest naprawdę, starając się odpowiedzieć na pytanie: czy na Bali jest więcej autentyczności, czy turystycznego folkloru?

Chwila zadumy nad balijską religijnością
Chwila zadumy nad balijską religijnością

Tradycja i duchowość mieszkańców

Bali nazywana jest wyspą bogów i w stwierdzeniu tym nie ma cienia przesady. Widać to na każdym kroku – od przydomowych kapliczek i licznych wizerunków bogów w tutejszych świątyniach, po tradycyjne stroje i mnogość rytuałów w codziennym życiu mieszkańców. Ogromna liczba bóstw na wyspie związana jest z hinduizmem, co jest tutejszym fenomenem, bo Bali to jedyne miejsce w muzułmańskiej Indonezji, gdzie hinduizm jest religią dominującą. Hierarchiczne idee świata hinduskiego idealnie wpisały się w tradycyjną kulturę Balijczyków, którzy od zarania dziejów uważają wszechświat za zorganizowaną strukturę. Przeciętny turysta praktycznie o każdej porze roku na Bali, jest w stanie wziąć udział w jakimś święcie, lub przyjrzeć się codziennym rytuałom.

Rytualne kąpiele w świątyni Pura Tirtha Empul
Rytualne kąpiele w świątyni Pura Tirtha Empul

Balijczycy codziennie składają ofiary bogom i demonom. Czczą przodków zmarłych, albo proszą bogów o obecność w ważnych momentach życia. A tych momentów mają sporo… Od włożenia do skorupy orzecha kokosowego łożyska po narodzinach dziecka, przez pojawienie się zębów mlecznych, miesiączki dziewczynek, piłowanie górnych zębów u nastolatków (by pozbawić ich demonicznych cech), po barwne ceremonie ślubne i o dziwo – radosne palenie zwłok zmarłego, które ma na celu opuszczenie przez duszę nieczystego ciała i odrodzenie się jej w nowym, lepszym ciele. Warto temu wszystkiemu przyjrzeć się bliżej, bo jest to niezwykle ciekawe i pozwala zrozumieć ludzi i to co widzimy dookoła.

Z aktorami tradycyjnego tańca Baronga
Z aktorami tradycyjnego tańca Baronga

Bogactwo sztuki i architektury

Areną do wielu tutejszych uroczystości religijnych, są balijskie świątynie. Każda wioska i miasto ma ich sporo, do tego dochodzą miejsca kultu praktycznie w każdym mijanym domu, wyposażonym w minimum tron lotosu do składania ofiary dla opiekuna rodziny. Balijskie świątynie są piękne, mistyczne i mają swoją ukrytą symbolikę. Charakterystyczna brama cięta która prowadzi na poszczególne dziedzińce, to jakby rozpołowiona góra, symbolizująca dualizm świata – odwieczną obecność w nim dobra i zła, czy pierwiastków żeńskiego i męskiego.

Matka świątyń na Bali – Pura Besakih
Matka świątyń na Bali – Pura Besakih

Z dziedzińców do sanktuariów prowadzą schody, nawet jeśli świątynia położona jest na płaskim terenie, to wewnętrzny dziedziniec będzie sztucznie podwyższony. Jedne dziedzińce przeznaczone są do przedstawień, inne dla orkiestry gamelanowej (zespół muzyczny), a w jeszcze innych miejscach można się modlić. Do tego rzędy sanktuariów i kapliczek, przykryte schodkowo charakterystycznymi daszkami – nawiązującymi do mistycznej góry meru. Ich liczba oczywiście także jest symboliczna.

Przewodnikowa świątynia Ulun Danu Batur
Przewodnikowa świątynia Ulun Danu Batur

Świątynie to tylko jeden z elementów tutejszej architektury. Urok Bali polega także na klasycznym pięknie tradycyjnych domów, o bambusowych ścianach i dachach z suszonej trawy. Nawet te współczesne mają zachowany charakterystyczny układ z podziałem na części rytualne i te do codziennego życia, a z tradycji czerpią także rosnące tu jak grzyby po deszczu – butikowe hotele. Całości dopełnia piękna architektura ogrodowa, pełna zieleni i kwiatów, co przy ciepłym i wilgotnym klimacie nie wymaga szczególnej troski.

W balijskim ogrodzie
W balijskim ogrodzie

No i jeszcze sztuka. Wrodzoną estetykę Balijczyków widać w każdym jej przejawie. Od batikowych tkanin i płóciennych obrazów, przez misterne rzeźby w drewnie i kamieniu, po bogactwo srebrnej i złotej biżuterii. Z Bali można przywieźć naprawdę wiele pięknych rzeczy, ale bez znajomości historii i tradycji, niewiele z nich będzie naprawdę balijskie. Niestety tutejsza bogata sztuka i kultura, została dość mocno zniekształcona przez Europejczyków i „ubrana” w turystyczny folklor aby pasował do wyobrażenia turysty i dobrze się sprzedawał… Niemniej jednak udział w ceremoniach tańca i wizyty licznych tutaj galeriach sztuki i sklepach z rękodziełem, to nieodzowny element pobytu na Bali.

Misterna sztuka na Bali
Misterna sztuka na Bali

Różnorodność krajobrazów

To co na Bali zachwyca równie tak samo jak kulturowe bogactwo, to tutejsza różnorodność krajobrazów. Bali to wyspa lasów deszczowych, pół ryżowych, wulkanów i plaż – długich jak w Kucie, Jimbaran, czy Nusa Dua, albo urokliwych i zatokowych jak choćby Dreamland i Banlang.

Typowy krajobraz na wyspie
Typowy krajobraz na wyspie

Choć wyspa została zmieniona znacznie na skutek działalności rolniczej oraz mocno rozbudowana z uwagi na przeludnienie, to zachowało się jeszcze sporo pięknych miejsc, w których można cieszyć oczy widokami i przyrodą – zwłaszcza na mniej turystycznej północy. Tutaj w odróżnieniu od plaż na południu, można zobaczyć urwiste klify i piękne zatoki.

Na jednej z balijskich plaż
Na jednej z balijskich plaż

Instagramowe przekleństwo

Mając tak wiele do zaoferowania zarówno pod względem krajobrazu jak i kultury, Bali stała się egzotycznym rajem i marzeniem wielu turystów. Marzenie to budowane było już od początków ubiegłego wieku przez Holendrów, którzy razem z innymi Europejczykami, stworzyli trudny dziś do odróżnienia od balijskiej kultury – turystyczny folklor. Bez głębszego rozeznania, trudno dziś stwierdzić co tutaj jest prawdziwe, a co już tylko turystyczną wydmuszką.

W turystycznym raju
W turystycznym raju

A w XXI wieku dołożyła się do tego pseudo kultura podróżnicza social mediów, która uczyniła z wyspy zdjęciowy raj. I tak zamiast odkrywania i próby zrozumienia szalenie bogatej balijskiej historii i kultury, mamy rzesze turystów robiących sobie zdjęcia na huśtawkach nad sztucznie nawadnianymi polami ryżowymi, aby były one wiecznie zielone do zdjęć. Do tego wypożyczalnie kolorowych sukienek dla licznie przybywających tu „modelek”, które muszą mieć zdjęcie jak inne „podróżniczki” z Instagrama.

Kamera… Akcja!
Kamera… Akcja!

Niby dzikie wodospady w dżungli ze zdjęć, to miejsca do których ustawiają się kolejki ludzi, czekających na swoje „5 minut” na ekranie. Niby dzikie domki nad ukrytymi plażami na sąsiedniej Nusa Penidzie, to kolejne tłumy gdzie Balijczyk odmierza stoperem czas „pseudo odkrywcom” którzy za chwilę chwalą się w mediach „odkryciem” wyjątkowego miejsca…

Ulegam „czarowi Instagrama”
Ulegam „czarowi Instagrama”

To wszystko doprowadziło do tego, że na tak dużej, pięknej i ciekawej wyspie, większość odwiedzających Bali ogląda zaledwie kilka polecanych w Internecie miejsc i tłoczą się oni w ogromnych korkach, gdzieś pomiędzy Kutą – Denpasar – a Ubud. Sam dałem się temu na chwilę wciągnąć, bo pamiętam swoje marzenie sprzed lat, kiedy oglądałem katalogi biur podróży ze zdjęciami turystów w basenach nad polami ryżowymi. I trafiłem do takiego miejsca, zabrałem ze sobą strój elegancki i kąpielowy do basenu i co? To był jeden z najgorszych momentów mojego pobytu na wyspie, pełen nerwowości w oczekiwaniu pośród tłumów na wymarzone zdjęcie…

Łapiąc swoje „5minut” na zdjęcie
Łapiąc swoje „5minut” na zdjęcie

Na szczęście zanim do tego doszło – przez 10 dni jeździłem po wyspie poznając ją dość dokładnie pod okiem najpierw polskiego przewodnika, który umiejętnie mnie wprowadził w klimat wyspy, a następnie z lokalnym Balijczykiem, od którego mogłem dowiedzieć się kolejnych ciekawostek. Bez tego lub dokładnego przestudiowania przewodników, ciężko byłoby zrozumieć ten fascynujący świat. Najgorsze jest jednak to, że z moich obserwacji większość przybywających tutaj (zwłaszcza w te najbardziej znane miejsca) turystów, nie pokusiła się pewnie nawet o poczytanie książki, czy o krajoznawczą wycieczkę z biurem, bo liczyły się tylko rady „Instagramowych celebrytów” - gdzie zrobić najlepsze zdjęcia…

Duchowo czy Instagramowo?
Duchowo czy Instagramowo?

A jak jest zatem Bali? Jedni mówią piękna, inni uwodzicielska, a jeszcze inni brudna i zakorkowana. Ja mówię; mistyczna. Bo kiedy odłożycie na dalszy plan pogoń za instagramowymi zdjęciami, przymkniecie oko na tutejsze korki i turystyczny chaos w najczęściej odwiedzanych miejscach – a przede wszystkim przyjrzycie się głębiej ludziom i bogactwu kulturowemu wyspy, to dostrzeżecie głęboki mistycyzm jaki panuje na Bali. Doświadczenie po stokroć cenniejsze od tych wszystkich „ekstra fotek” z wakacji tutaj… Polecam na spokojnie, bez pośpiechu i parcia na turystyczne miejsca – zwiedzać tą niesamowicie mistyczną wyspę. Bo mimo swojej popularności i zniekształceniu kultury, zachowała jeszcze swojego ducha – jeśli tylko zechcemy się temu bliżej przyjrzeć.

W pracowni batiku
W pracowni batiku

Garść Porad:

  • Kiedy pojechać? Zdecydowanie w porze suchej (od kwietnia do października), bo choć w porze deszczowej nie pada cały czas, także świeci słońce i jest ciepło, to można nie trafić z pogodą podczas urlopu. Ponadto deszcze zmywają wtedy z wyspy śmieci, a morze wszystko to wyrzuca z powrotem na plażę, co jest tutejszym dramatem mimo sprzątania.
  • Gdzie wypoczywać? Kuta ma długą plażę z fajną promenadą. Hotele są tutaj z reguły najtańsze, ale jest też najbardziej tłoczna i „zepsuta turystyką”. W porze deszczowej mnóstwo śmieci. Jimbaran jest bardziej loklany, z dość szeroką, zatokową plażą (także okresowo brudną). Okolice Ulu Watu to bardziej kameralne otoczenie, z hotelami przy zatokowych plażach, lub na klifach. Nusa Dua to ekskluzywny kurort – jakby sztuczny świat niepasujący do reszty wyspy. Drogie i luksusowe hotele, ale za to ładne i czyste plaże. Na zwiedzanie najlepszymi bazami są Kuta i Sanur.
  • Jak podróżować? Z dobrym biurem z Polski lub lokalnym kierowca/przewodnikiem, żeby poznać bogactwo kulturowe wyspy. Można samemu wynająć motorek, ale trzeba uważać na drodze i ma to tylko sens na krótkie trasy. Jazda samemu autem przy tutejszych korkach i mnogości dróg i uliczek do łatwych nie należy i raczej nie polecam.
  • Gdzie zjeść? Jak w każdym azjatyckim kraju jest mnóstwo smacznego i taniego street foodu. Płatności kartą i lokalną walutą.
  • Co zobaczyć? Świątynie z tzw. „Balijskiej 6”, Ubud, pola ryżowe, kilka wybranych wodospadów, centrum i północ wyspy które są najbardziej autentyczne. Warto popłynąć na sąsiednią Nusa Penidę albo na Wyspy Gili.
Smacznie i tanio
Smacznie i tanio