Kiedy pomyślicie o przysłowiowym raju, to jakie skojarzenia przychodzą Wam na myśl? Delikatna biała plaża, turkusowe morze, palmy, relaksacyjna atmosfera i Wy na leżaku z drinkiem z palemką? Jakich słów byście użyli, aby opisać to rajskie miejsce? Przepiękne, bajeczne, zapierające dech w piersi? Te wszystkie stwierdzenia idealnie pasują do Koh Tao. Mógłbym tu użyć wielu innych pięknych słów, bo ta malutka wysepka w Zatoce Tajlandzkiej, jest prawdziwym rajem na Ziemi… Charakteryzują ją urocze zatoczki, plaże z palmami uginającymi się w stronę turkusowego morza, fenomenalne krajobrazy z punktów widokowych, cicha, nieśpieszna i romantyczna atmosfera, oraz bogaty świat raf koralowych. A to wszystko na zaledwie 20 km kwadratowych powierzchni...

Kiedy tu przybyłem, myślałem, że w 3 dni objadę tę małą wyspę i ruszę dalej. Ale już od pierwszego dnia się w niej zakochałem i zostałem dłużej. Jak na każdej wyspie, tak i tu, skuter był moim idealnym środkiem transportu, umożliwiając dostanie się praktycznie w każde miejsce. Trzeba jednak zaznaczyć, że po Koh Tao jeździ się trudno. Drogi są wąskie, do większości zatok nieutwardzone, a kąt nachylenia niektórych dochodzi do 30 stopni. Nie przeszkodziło mi to jednak pierwszego dnia dostać się na Mango View Point, z którego roztacza się piękny widok na zachodnie plaże. Właśnie w tym miejscu zobaczyłem, że czeka mnie tu dłuższy postój niż zaplanowałem… Moją pierwszą zatoką była Mango Bay – jedyna znajdująca się na północy wyspy. Droga do niej jest trudna zarówno do jazdy, jak i do zejścia po licznych schodach w dół, ale warto. Mała plaża w otoczeniu urokliwych skał przypominała mi nieco zatoki Majorki. To jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc na wyspie do snurkowania. Kolejną godną uwagi jest Tanote Bay. To duża zatoka ze żwirową plażą i także ładnymi koralami do oglądania, pomiędzy którymi pływają kolorowe ryby. Jest tam skała w wodzie, z której można wskoczyć do morza, ale wejść na nią nie jest łatwo…

Wyspę zwiedzałem powoli. Smakowałem ją po części, każdego dnia odkrywając nowe miejsca. Klimat, jaki tu panuje, sam zwalnia tempo twojego życia. Z barów na plaży leci chillout i reggae, a wygodne maty i poduchy, zapraszają do wypoczynku. Plaże nie są zatłoczone, nie ma na nich rzędów rozstawionych leżaków. Na wyspie nie ma też molochów. Hotele mają niską zabudowę, a najwięcej jest drewnianych bungalowów. Niektóre są położone w czarujących zatokach – wyglądają przecudnie…! Takim moim ulubionym miejscem były zatoczki Sai Nuan 1 i 2. Pierwsza ma pocztówkową plażę z palmami, druga to świetne miejsce do snurkowania. Z dużymi kamieniami w wodzie i na plaży, obie zatoki wyglądają katalogowo!
Najwyższe wzniesienie na wyspie ma tylko 379 m n.p.m. Ale wyspa ma zaledwie 3 km szerokości, przez co wzniesienia wybijają się gwałtownie do góry, sprawiając wrażenie wyższych gór. Na ich szczytach znajdują się liczne punkty widokowe. I znów mógłbym pisać o fantastycznych widokach, ale wystarczy jak popatrzycie na zdjęcia. W takich miejscach zatrzymywałem się na dłużej i kontemplowałem otaczającą mnie rzeczywistość. Uświadomiłem sobie, jak piękny jest ten świat i naprawdę szkoda jest nie doświadczyć choć trochę tego piękna…

Jeśli już nacieszycie oczy widokami naziemnego świata, to warto na Koh Tao zejść pod wodę, bo tam jest równie pięknie. Poza snurkowaniem spróbowałem nurkowania z butlą. Na wyspie jest mnóstwo szkół nurkowania i ceny za taką przygodę są ponoć jedne z najniższych na świecie. Po zapoznaniu się z teorią na temat oddychania, czyszczenia maski pod wodą, czy regulowaniem ciśnienia, wypłynąlem w morze. Tam zakładając na siebie sporo kilogramów sprzętu, wskoczyłem do wody. Na początek powtórzenie teorii w płytkiej wodzie. Po ogarnięciu wszystkiego pierwsze zejście na głębszą wodę w Zatoce Mango Bay. Początkowo nie było łatwo oddychać tylko ustami, były problemy z uszami i za szybkim wynurzaniem i schodzeniem w dół. Ale jak już to ogarnąłem, to było naprawdę fajnie. Na początku bardziej byłem zaabsorbowany sprzętem, nie mogąc skupić się na podwodnym świecie. Potem już sunąc głębiej oglądałem koralowce i ryby. Udało mi się zejść na 11 metrów (w tzw. Discover Scuba Diving można zejść max. do 12 m). Świadomość masy otaczającej mnie wody i widok podwodnego świata robił wrażenie… Podczas takiej wycieczki ma się dwa około 45-minutowe zejścia, więc kiedy zabawa zacznie się na dobre, niestety trzeba już kończyć. Chyba trzeba brać się za certyfikat PADI Open Water, póki jeszcze pamiętam co i jak ;). Inną świetną opcją jest freediving, gdzie bez sprzętu na wstrzymanym wdechu, można spokojnie zejść do 40 metrów i być w sumie pod wodą nawet 5 minut! Kursy kosztuą od 500 zł/os. I to nawet bardziej mi się podoba, bo nie ma tyle tego sprzętu, tylko ty sam... Na wyspie, a właściwie w wodach wokół niej, codziennie oglądałem kolorowe rybki, pływające pomiędzy fantazyjnymi koralami i podwodnymi skałami.

Koh Tao było moim małym rajem… Piękno krajobrazu i bogactwo podwodnego świata, czyni wyspę niezwykle atrakcyjną. Po sześciu dniach pobytu, nie chciałem z niej wyjeżdżać. Gdyby nie kończąca się wiza, zostałbym na pewno dłużej. W pamięci ciągle mam wspaniałe widoki i przyjemny klimat jaki ma ta wyspa. Koh Tao jest jednym z tych miejsc na świecie, w które na pewno kiedyś wrócę… A jak nie, to spędzę tu emeryturę w jednym z bungalowów w cichej zatoce, poddając się codziennie tajskiemu masażowi o zachodzie słońca… :).
GARŚĆ PORAD:
- Promy na Koh Tao pływają z Chumpon i Surat Thani. Są także tańsze nocne.
- Wyspa jest niewielka i mimo trudnych dróg najlepiej wypożyczyć skuter za 200 batów/dzień, paliwo 50 batów/litr. Taksówki wodne pomiędzy zatokami kosztują od 800 batów. Całodzienny wynajem łodzi to koszt 3000 batów.
- Punkty widokowe nie do ominięcia to: Mango Viewpoint, Chalok Viewpoint, John Suwan Mountain Viewpoint i Nangyuan Viewpoint na sąsiednią wysepkę Koh Nang Yuan.
- Dobre miejsca do snurkowania to Zatoka Mango, Zatoka Tanote, skały poniżej Nangyuan Viewpoint, Plaża Sai Nuan 2. Najlepiej snurkować od rana do wczesnego popołudnia, bo potem zaczyna się odpływ i w niektórych miejscach trudno się pływa w płytkiej wodzie tuż nad koralami.
- Jeśli nie próbowaliście wcześniej nurkowania to tzw. Discover Scuba Diving z dwoma zejściami pod wodę kosztuje około 3000 batów/os. Tańsze warianty z jednym zejściem są w mojej opinii bez sensu i lepiej sobie darować.
- Polecam budkę z banana cake-ami zaraz przy wyjściu do portu – „banana nutella” za 35 batów, pychota..! Podobnie, zaraz obok po prawej, stoisko z tanim tajskim jedzeniem.