Pisząc artykułu z cyklu „Spacerem po…” namawiam Was do spacerowania właśnie po różnych miastach, by chłonąć ich klimat lepiej niż zza szyby autokaru, czy nie widząc nic w ciemnym tunelu metra od przystanku do przystanku. Przy okazji staram się udowodnić, że czasem nawet tylko jeden dzień wystarczy żeby zrobić sobie pocztówkowe zdjęcia z topowymi atrakcjami zupełnie za darmo. Z Barceloną tak łatwo nie będzie… O ile i owszem da się przebiec słynną La Ramblę, dzielnicę gotycką, a potem skoczyć do Sagrady Familii, a nawet spróbować zaliczyć Park Gὕell w jeden dzień, to po takim „maratonie” będziecie wyczerpani, a i tak nie zobaczycie jeszcze wielu innych miejsc z których słynie to miasto. W tym mieście trzeba zostać dłużej i w spacery po nim włożyć więcej wysiłku.

Barcelona ma wszystko o czym może marzyć turysta. Miłośnicy sztuki i architektury będą oczarowani budynkami, muzeami i galeriami, niespotykanymi nigdzie indziej. Fanom natury i otwartych przestrzeni przypadną do gustu tutejsze zielone wzgórza, punkty widokowe i szerokie, zadrzewione platanami ulice. Ci z Was którzy lubią zakupy będą co chwilę się zatrzymywać przy gustownych witrynach lokalnych sklepików, czy modnych butikach znanych projektantów mody. No i jeszcze jedzenie… To w Barcelonie zabiera mi o dziwo tyle samo czasu co zwiedzanie, ale jak tu się oprzeć takim pysznościom jak na zdjęciu:

Liczba atrakcji i swoisty klimat miasta karze Nam zwolnić i nie pędzić przez nie pobieżnie, bo Barcelona jest naprawdę wyjątkowa. No i do części jej znanych atrakcji trzeba się trochę nachodzić, bo miasto jest duże i niektóre atrakcje są znacznie od siebie oddalona. Do tego dochodzą wzniesienia na których zbudowana jest też część miasta, a które to są ładnymi punktami widokowymi. Zatem jak sensownie ułożyć spacery po Barcelonie i co warto tutaj zobaczyć? Postaram się podpowiedzieć, bo zdarłem trochę podeszwy butów w mieście Gaudiego i nabawiłem się odcisków… Ale było warto!

Spacer po starym mieście
Pomimo swojej wielkości miasto zachowało pewną kameralność, a to za sprawą barrios – czyli odrębnych dzielnic jakby miasta w mieście. Każde barrios ma charakterystyczną specyfikę, żyje jakby swoim życiem które koncentruje się zwykle przy jakimś placyku z ulubionymi barami i kawiarniami, do których regularnie zaglądają lokalni. Jedną z najważniejszych i najbogatszych w atrakcję dzielnic jest Barri Ghotic. To część starego miasta w której jest sporo wąskich i krętych ulic, po których to błądzenie jest czystą przyjemnością. Dlatego nie powiem Wam jak dokładnie macie spacerować, bo to nie ma sensu. Zakładając, żezaczniecie od Placu Katalońskiego, który oddziela stare miasto od nowego i jest jednym z najważniejszych węzłów komunikacyjnych, po prostu zmierzajcie w stronę Katedry św. Eulalii (wstęp płatny). Jej gotycka fasada jest imponująca, a wnętrze tylko potęguje to wrażenie. Ale o wnętrzach w Barcelonie będzie innym razem, teraz tylko i aż spacerujemy po mieście, zwiedzając ją za darmo 😉. Natomiast zanim dojdziecie do katedry koniecznie zobaczcie słynny Mural el Beso – pocałunek który jest zdjęciem tytułowym tego wpisu. Zrobiony jest z kilku tysięcy płytek ceramicznych, które przedstawiają mieszkańców Barcelony. Fajnie wychodzi na zdjęciu bez względu na to czy macie się akurat z kim całować, czy nie 😉.

Okolice katedry to pozostałości dawnych pałaców, murów obronnych, a nawet rzymskich pamiątek historii miasta. Tłoczno tu od turystów, ale fajnie jest się tutaj pokręcić. Idąc dalej w kierunku słynnej La Rambli (ale nie przekraczając ulicy Carrer Feran) spaceruje się wąskimi i ciemnymi uliczkami dawnej dzielnicy żydowskiej. Są tutaj ciekawe, zabytkowe sklepy Barcelony. Docierając do kościoła Santa Maria del Pi (wstęp płatny), trafia się na gwarny plac z lokalnym bazarem pełnym różnych produktów w zależności od pory roku. Na tym etapie możecie zdecydować czy chcecie wejść na słynną La Ramblę, czy przechodząc wspomnianą ulicę Carrer Feran dostać się do kolejnego placu – Plaҫa Reial. Sporo się tutaj dzieje, a w licznych knajpach dookoła można coś zjeść. Sam plac jest jednym z najładniejszych w mieście.

Spacer po starym mieście i tzw. dzielnicy gotyckiej kończy się w okolicach Plaҫa Jaume, który to jest administracyjnym centrum miasta. W jego okolicach jest jeszcze kilka innych, mniejszych placów i ciekawych uliczek. Ulica Via Laietana oddziela starszą, gotycką cześć starówki od jej dwóch nowszych kwartałów: La Ribera i Sant Pere. Nie licząc ekstrawaganckich projektów Gaudiego w innych częściach Barcelony, to właśnie w La Ribera widziałem chyba najwięcej ekskluzywnych kamienic. Położona blisko nabrzeża dzielnica była miejscem zamieszkania bogatej elity handlarzy. Fanom sztuki polecam Muzeum Picassa które się tutaj znajduje. Natomiast kwartał Sant Pere jest najmniej obleganą przez turystów częścią starego miasta. Rano ulice są niemal puste. I warto tu rano przybyć, żeby spróbować najlepszego sernika w Barcelonie, a może nawet na świecie… Przytulna cukiernia Jon Cake (przy Carrer de Sant Pere Mes Baix) to rzadki w dzisiejszych czasach przykład miejsca, gdzie jakość łączy się z uczciwą ceną. Do wyboru jest kilka fenomenalnych smakowo serników po które czeka się w kolejce na dworze, by nie robić zamieszania w cukierni. Do tego smaczna kawa i macie niebo w gębie!

Zresztą w tej dzielnicy jadłem też najlepsze churrosy i rogaliki nadziewane mascarpone i malinami… Kulinarnie warto też zajrzeć do Mercat Santa Caterina – hali pełnej stoisk ze świeżymi produktami, przekąskami, a także kilkoma restauracjami gdzie można usiąść przy stoliku. W tej hali można tanio i smacznie zjeść. Natomiast kulturowo zdecydowanie największą atrakcją tej dzielnicy jest wpisany na listę UNESCO Pałac Muzyki Katalońskiej. Zewnętrzna fasada pełna posągów i mozaik z płytek ceramicznych jest typowa dla barcelońskiego stylu modernista. Obiekt można zwiedzić w środku z przewodnikiem za dodatkową opłatą.

La Rambla i La Ciutadella
Opisane wyżej cztery kwartały starego miasta Barcelony otaczają dwie inne topowe atrakcje miasta: słynny deptak La Rambla i ulubiony park Barcelończyków La Ciutadella. Jeśli chodzi o ulicę La Rambla to przyznam szczerze nie rozumiem fenomenu jej popularności. Ogromny plusem Barcelony są szerokie ulice, często z deptakami pośrodku dla pieszych. Do tego wiele z nich jest porośniętych platanami, co dodaje miastu uroku. I z reguły wzdłuż takich ulic położone są sklepy, butiki i restauracje. Tak właśnie wygląda La Rambla, ale tak samo wygląda wiele innych ulic w mieście – z tym, że są znacznie mniej zatłoczone. A tu trzeba się przepychać pomiędzy falami turystów i uważać na cenne rzeczy, bo ponoć mocno w Barcelonie kradną. Naturalnie należy przejść się tym deptakiem, ale moim zdaniem na wielu podobnych innych ulicach w spokojniejszych częściach miasta, jest znacznie przyjemniej.

Obok licznych sklepów pamiątkowych, modowych, klubów i restauracji, największą atrakcją tej ulicy jest La Boqueria (Mercat San Josep) – hala pełna stoisk z najróżniejszym jedzeniem. Tak więc miejsce to może być punktem na przekąskę lub obiad, choć z uwagi na popularność ceny są trochę wyższe niż w innych tego typu miejscach w Barcelonie. Za to bardzo podoba mi się Parc de La Ciutadella. Oprócz zwyczajowych terenów zielonych jest tutaj sporo pawilonów, oranżerii i innych budynków, których większość została zbudowana z okazji światowej wystawy w 1888 r. Do tego jeziorko gdzie można popływać łódką, fontanny, wodospady, ZOO, a nawet Muzeum Geologii. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Wizytę w parku warto połączyć ze spacerem do Arc de Triomf, który był reprezentacyjną bramą do wspomnianej wystawy światowej. Park i łuk jest tuż obok nowszych dzielnic starówki La Ribera i Sant Pere. Natomiast La Ramblę połączcie z Barri Ghotic.

Wzdłuż wybrzeża
Opisane wyżej miejsca można zrobić w 1 dzień pieszo przy założeniu, że nie będziecie poświęcać czasu na zwiedzanie kościołów, galerii i muzeów. Choć z powodzeniem można tu i chodzić znacznie dłużej i chętnie się tu wraca, odkrywając za każdym razem nowy placyk, ulicę kamienicę, sklepik, cukiernię, czy pamiątkową galerię. Wszystkie miejsca są względnie blisko położone. Natomiast kolejne atrakcje/dzielnice Barcelony, wymagają następnych dni i kolejnych dłuższych spacerów. A jakby tak zacząć wschodem słońca na barcelońskiej plaży? Od plaż Barcelonetty, przez wysokie budynki Port Olimpic, po dzielnicę Diagonal Mal i centrum kulturalne Forum ( całość około 7 km). Robiąc ten spacer rano, możecie później schować się przed skwarem w uliczkach starego miasta (najłatwiej odbić od pomnika Kolumba na La Ramblę), po czym po obiedzie udać się dalej wzdłuż części portowej do Parku Kaktusów i Wzgórza Montjὕic. Nabrzeże Barcelony to bardzo fajny deptak, zadrzewiony palmami, ścieżki rowerowe, siłownie na wolnym powietrzu i różne knajpki. Szczególnie w okolicach dzielnicy Barcelonetta i portu Vel. Tutaj dodatkowo jest marina łódek, galerie, sklepy, muzea, kina i wiele innych. Fajny klimat panuje tutaj także wieczorem. Jest też sporo opcji na jedzenie, ale jak to w marinie często drogo.

Wzgórza Montjὕic
Do jednego z najbardziej znanych barcelońskich wzgórz możecie dotrzeć ze wspomnianego placu z pomnikiem Kolumba lub dojechać widokową kolejką, która startuje z okolic galerii World Trade Center. Dlatego właśnie dobrym połączeniem jest spacer nad możem ze Wzgórzem Montjὕic właśnie. I późne popołudnie to dobra godzina na przybycie tutaj, bo nawet jak dotrzecie tutaj bez wysiłku kolejką, to sporo jest tutaj ścieżek, schodów i podejść, które w pełnym słońcu mogą być męczące. Poza tym to słońce właśnie, które potem będzie zachodzić, ładnie oświetla Barcelonę z różnych punktów widokowych rozsianych na wzgórzu, gdzie można zakończyć kolejny dzień zwiedzania, oglądając na koniec słynny pokaz fontann przy Placu Hiszpańskim, schodząc do nich schodami z monumentalnego Palau Nacional w którym mieści się Muzeum Sztuki Katalońskiej. Jeśli je zwiedzać lub inne położone tutaj muzea i galerie, to na całe wzgórze potrzebujecie zdecydowanie więcej czasu. Na miejscu nie ma zbyt wiele opcji na picie i jedzenie, więc warto wcześniej się zaopatrzyć.

Antonio Gaudi i architektura modernisme
To co wyróżnia Barcelonę na tle innych miast europejskich i po co głównie też przyjeżdżają turyści z całego świata, to dzieła architektury zwanej modernisme. To styl w urbanistyce i sztuce który pojawił się po raz pierwszy podczas wspomnianej wystawy światowej w 1888 r. i trwał do lat 30 XX w. Charakteryzuje się giętkimi, płynnymi liniami i formami organicznymi w ornamentyce. Wyrażał sprzeciw wobec sztywnych zasad projektowania oraz pozbawionych koloru płaszczyzn ścian i kamieni. Najwięcej jego przykładów znajdziecie w dzielnicach Eixample i Gracia. Można je połączyć w kolejny dzień zwiedzania. Spacerując tą nowszą częścią miasta, co jakiś czas natrafiamy na ciekawe budynki o fantazyjnych kształtach i wymyślnych dekoracjach. Wymienić by chociaż Casa Amatler, Casa Mila, Casa de les Punxes, czy ikoniczna Casa Batllὁ. Pod tymi najbardziej znanymi stoją tłumu turystów, ale wiele innych można podziwiać w spokoju – zwłaszcza w oddalonej od centrum dzielnicy Gracia. Pamiętacie jak pisałem o przeludnionej La Rambli? Ulica Carer Gran Gracia jest równie atrakcyjna, a znacznie tu mniej turystów, można bez pośpiechu i martwienia się o kieszonkowców spacerować, zasiadając w jednej z przyjemnych kafejek czy restauracji.

Wytrawni spośród Was piechurzy dotrą przez dzielnicę Gracia do słynnego Parku Gὕell, którego rezerwację radzę zrobić zdecydowanie wcześniej (nawet przed przylotem do Barcelony) przez internet. To niesamowite, że jedna z największych atrakcji Barcelony swego czasu była nieudanym projektem inwestycyjnym. Na kanwie popularności nowego prądu w architekturze i sztuce (modernisme), chciano tutaj stworzyć miasto – ogród. Niestety z uwagi na odległość od centrum i położenie pod górę (a nie było wtedy takiego transportu jak dziś…), projekt nie znalazł nabywców i w 1922 r. teren przekazano miastu jako park. Dziś to miejsce chce zobaczyć cały podróżniczy świat, więc jest tu bardzo tłoczno, ale warto.

Jeśli dotrzecie już tutaj, to dacie radę i warto wspiąć się na Bunkers Hill aby podziwiać rozległą panoramę Barcelony. Dobrym pomysłem jest być tutaj przed zachodem słońca, by jeszcze zobaczyć miasto za dnia, a potem oglądać jak powoli zapala się kolorami nocy. Potem jest już tylko z górki 😉.

I na koniec przysłowiowa „wisienka” – czyli Sagrada Familia. Choć patrząc pod kątem waszych spacerów po Barcelonie, radziłbym aby od niej zaczynać swoją przygodę z architekturą modernisme. Czyli rano wizyta w słynnym kościele (koniecznie wcześniejsza rezerwacja online żeby załapać się na wejście!), następnie przejście dzielnicą Example szukając ciekawcy willi, dalej dzielnica Gracia, Park Gὕell i zachód słońca na Bunkers Hill. To taki wariant idealny… Ale można zrobić w dowolnej kolejności. A jeśli nie interesują Was spacery, lub nie chcecie aż tyle chodzić, to najlepiej podjechać komunikacją do Sagrady i Parku Gὕell, które jak wspominałem są oddalone od centrum miasta. Wróćmy do katedry…

W 2025 r. ciągle jeszcze nie ukończona, ale już blisko… Prace nad nią uświadamiają Nam dziś, jak ogromny wysiłek i jakie koszty wkładano dawniej w budowę świątyń… Sam Antonio Gaudi ostatnie swoje lata żył bardzo skromnie i większość pieniędzy przeznaczał na budowę katedry. Dziś się już tak nie buduje na chwałę Boga. Kto wie, czy po ukończeniu projektu Sagrada Familia nie będzie ostatnim takim dziełem w historii świata… Tylko wschodnia fasada kościoła jest w całości zrobiona przez Gaudiego, który jest pochowany w krypcie w katedrze. Jest tutaj także muzeum które pokazuje jego wizję ukończenia świątyni, jak i późniejsze zmiany projektu. Sama architektura jest swego rodzaju fenomenem i jako fan gotyku sam nie wiem co o niej myśleć. Zwyczajowa monumentalność ale zarazem prostota i kunszt zdobnictwa w kamieniu tak charakterystyczne dla gotyku, są tutaj „upstrzone” tymi kolorowymi wstawkami stylu modernisme. Nie dziwi mnie „oburzenie” klasyków sztuki 100 lat temu, jak i mi w XXI wieku trochę to nie pasuje. Ale z drugiej strony gdyby nie te oryginalne motywy, to byłby to kolejny kościół rodem ze średniowiecza jakich mamy wiele w Europie. A tak jest to coś niesamowitego…! Co by nie mówić, czegoś takiego nigdzie na świecie nie zobaczycie i świątynia nikogo nie pozostawia obojętnym. Przy odrobinie duchowości i znajomości motywów religijnych, jej fasadę i wnętrze czyta się jak Pismo Święte w zaklęte w kamieniu.

Potrzeba co najmniej 3 pełnych dni żeby zobaczyć najważniejsze dzielnice Barcelony i wejść zaledwie do kilku topowych atrakcji. Na pozostałe miejsca musicie znaleźć więcej czasu. Barcelona jest nie tylko miastem niezwykłym z uwagi na charakterystyczną dla niej architekturę, ale też sama w sobie miastem bardzo przyjemnym. Poza La Ramblą, Placem Katalońskim, okolicami katedry i oczywiście Parkiem Gὕell i Sagrada Familia – nie spotyka się aż tak wielu turystów i można spokojnie spacerować, przyglądając się życiu mieszkańców. Jest tutaj bardzo dużo miejsc, gdzie można usiąść na wolnym powietrzu, co jest dużym plusem. Także mnóstwo restauracji (oprócz słodkości polecam sieć Honest Green ze zdrowym i pysznym jedzeniem w normalnej cenie) i kafeterii, które dadzą Wam odpocząć od wymagających spacerów i dodadzą im energii.

Miasto jest świetnie rozplanowane, siatka ulic przejrzysta, a ich szerokość i zadrzewienie godne pozazdroszczenia dla innych metropolii w Europie. Do Barcelony można wracać wielokrotnie i zawsze będzie co zobaczyć i czego doświadczyć. Niestety drogie są tutaj noclegi. Dlatego warto pomyśleć o znalezieniu dobrej oferty wakacyjnej na Costa Maresme (np. Malgrat de Mar, Santa Susana, Pineda de Mar lub inne), skąd sprawnie i za grosze dociera do centrum Barcelony pociąg linii „R”. Przyjazd autem tutaj nie ma kompletnie sensu. Poruszanie się metrem czy autobusami ułatwi dostanie się do oddalonych od centrum atrakcji. Natomiast zdecydowanie polecam spacery i jeszcze raz spacery…
