facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Costiera Amalfitana… Tak romantycznie po włosku brzmi nazwa jednego z najdroższych miejsc we Włoszech i jednego z najpiękniejszych wybrzeży w Europie. Miałem okazję odwiedzić je na tydzień przed Wielkanocą, szczęśliwie jeszcze przed tłumem turystów, który zalewa to wybrzeże każdego roku latem. Po Mediolanie, Ligurii, Rzymie, Wenecji i Bolonii, Półwysep Sorentyński był moją kolejną odsłoną Włoch. Pokonując zakręt za zakrętem tej niezwykłej drogi, znów przekonałem się, że Itallia jak zawsze jest Bella…(piękna) :). Co warto tu zobaczyć, gdzie się zatrzymać, czym najlepiej poruszać i czy faktycznie jest tak drogo, dowiecie się z tej relacji. A na koniec bonus – kilka słów o kontrowersyjnym Neapolu, warto czy nie? Miłej lektury :).

ZACZNIJCIE OD SORENTO

Trasa z Sorento do Salerno to zaledwie 60 km, a wrażeń jest tu co nie miara! Czy autem, czy autobusem to polecam Wam przejechać Costiera Amalfitna właśnie w tym kierunku. Powód jest oczywisty – będziecie jechać prawym pasem tuż nad samym morzem, mając fenomenalne widoki! O Sorento każdy gdzieś coś tam słyszał… Jedni, że drogo, drudzy, że ładnie, a jeszcze inni kojarzą miejscowość z romantycznej komedii „Wesele w Sorento” z Piercem Brosnanem. Położone momentami na klifach miasto wspaniale ogląda się z drogi wzdłuż Zatoki Neapolitańskiej. Liczne wille nad morzem to rezydencje bogatych mieszkańców z prywatnymi plażami, inne zamienione są na klimatyczne restauracje i kawiarenki. Klientela w niektórych miejscach winduje ceny znacznie do góry, a z tutejszego portu odpływają statki na luksusową wyspę Capri. Warto zatrzymać się na chwilę i popatrzeć na odpływające statki z jednego z zielonych tarasów widokowych. Nie ma natomiast sensu przepłacać za wejścia na tutejsze płatne i nieszczególne plaże, bo w wielu innych miejscach na świecie, znajdziecie ładniejsze i zupełnie za darmo.

POCZTÓWKOWE POSITANO

Z Sorento droga wspina się powoli do góry przez gaje oliwne, docierając do fenomenalnego wybrzeża… Przed Positano nie ma właściwie miejscowości, by gdzieś się zatrzymać, ale stawałęm co chwilę, podziwiając widoki klifów stromo wpadających do morza. Zatrzymując się przed lub za Positano, można bez końca patrzeć na te pastelowe domki, kurczowo trzymające się amalfitańskiego wybrzeża… Miejscowość daje pocztówkowe widoki i jest prawdziwą perłą wybrzeża. Ale jak to z Gwiazdami często bywa – sława stała się jej przekleństwem… Tłumy turystów i sznur aut zaparkowanych przed i za miejscowością. Wjechać do centrum ciężko, na parkingach ciasno, klimat włoskiej miejscowości przesłonięty jest turystycznym folklorem, przez co trudno odróżnić co jest lokalne, a co już tylko stworzone na potrzeby odwiedzających. W takich miejscach człowiek doświadcza przekleństwa masowej turystyki, dlatego po raz pierwszy (i nie ostatni w tym wpisie…) piszę, aby przyjechać tu przed sezonem. I najlepiej wcześnie rano, zanim ulice zaleją tłumy i urocze zwiedzanie zmieni się w irytujący tłok i stanie na zakorkowanej drodze… Mimo tych niedogodności, musicie zobaczyć to miejsce! p.s. Auto najlepiej zaparkować na pierwszym płatnym parkingu i spokojnie pieszo zejść do miejscowości, ciesząc oczy widokami…

W DRODZE DO AMALFI

Znacznie spokojniej (choć też ciasno na parkingach) jest już w Praiano. W ciągu dnia jest tu piękny widok na Kościół św. Łukasza Ewangelisty z kolorową kopułą pokrytą ceramiką tzw. Majolika. Zresztą tego typu zdobienia nie tylko kościołów, ale i domów, ulic itp., znajdziecie wielu miejscach na tym wybrzeżu. W miejscowości są przepiękne zachody słońca, z szeroką panoramą na morze i klify. Problemów natomiast z tłokiem nie miałem w Furore przy moście spinającym tzw. „Włoski Fiord”. Wąska dróżka prowadzi nieco do góry do pięknego punktu widokowego na plażę i wspomniany most. Na plaży i w drodze nie było nikogo, byłem zupełnie sam i było to jedno z najprzyjemniejszych wspomnień z tej podróży…

W drodze do Amalfi warto zatrzymać się przy cyplu Capo di Conca na wysokości Marina di Conca. Widok na szmaragdowo – błękitne wody małej zatoki z bujającymi się łódeczkami, budzi w człowieku spokój i piękne uczucia. Ponoć gdzieś jest tu willa Sophi Loren…

Amalfi - od której to miejscowości wzięło nazwę całe wybrzeże i droga nad nim, było w czasach Bizancjum dużym ośrodkiem handlu. Dziś to duży ośrodek turystyki, który podobnie jak Positano, jest tłumnie odwiedzany. Ale tutaj szczęśliwie pomyślano o rozsądnym rozwiązaniu z parkingiem w skalistym wybrzeżu (3 euro/h, doba 20 euro, parking przy plaży 5 euro/h), dzięki czemu miasteczko jest wolne od samochodów. Na centralnym placu dominuje katedra, do której prowadzą strome schody, na których można zrobić sobie efektowne zdjęcie. Ponoć zakochani nie powinni po nich wchodzić razem trzymając się za ręce, bo w przyszłości nie wezmą ślubu! Tak więc jeśłi jesteście jeszcze przed ślubem, to wchodźcie osobno, a w środku spoczywający św. Andrzej Apostoł (patron m.in. zakochanych właśnie, którego relikwie przeniesiono tu w 1208 r. z Konstantynopola), pomoże Wam sfinalizować związek… ;). Inną ciekawostką jest to, iż ponoć to tu wymyślono makaron canneloni, który to jedłem faszerowany szpinakiem i mięsem mielonym. Podobnie, jak w Positano, można się powspinać do góry pomiędzy pastelowymi domkami (jeśli znajdziecie właściwą drogę) i oglądać piękną panoramę miasteczka. Ta prezentuje się także fenomenalnie z mola w porcie.

Enigmatyczne wybrzeże…
Enigmatyczne wybrzeże…

Z RAVELLO DO SALERNO

Zanim zaczniecie wspinać się krętą drogą w góry do Ravello, koniecznie zatrzymajcie się choć na chwilę w najmniejszej na tym wybrzeżu miejscowości – Atrani. Kilka domków skupionych przy Kościele Marii Magdaleny, wygląda niezwykle uroczo jak ogląda się je od strony Maiori/Salerno. Z placu tuż przed kościołem jest piękna panorama na wybrzeże. Niektórzy uważają, ze Ravello jest najpiękniejszą miejscowością na Wybrzeżu Amalfi. Trudno mi będzie to potwierdzić, bo akurat jak tu byłem, to było trochę pochmurno, przez co Ravello miało mniejsze szanse w konkursie na „Perłę Wybrzeża Amalfii” :). Ale mimo to, jest to piękna miejscowość z duszą… Choć nie miałem tu okazji być podczas międzynarodowego Festiwalu Wagnera (kompozytor gościł tu w 1880 r.), to da się tu odczuć kulturalny klimat… Panoramy wybrzeża z Willi Ruflo (wstęp 8 euro), czy Villi Cimbrone są jednymi z najlepszych na wybrzeżu. Dlatego tym bardziej muszę tu wrócić w bardziej słoneczny dzień. W miejscowości na każdym kroku spotykamy piękną ceramikę, która może być wspaniałą pamiątką z wycieczki. Innym lokalnym wyrobem jest likier o nazwie limoncello. Robiony jest z tutejszych cytryn, których tarasowe pola porastają całe wybrzeże. Niektóre cytryny są naprawdę ogromne (nie na likier, nie do herbaty, a do sałatki :) ). Auto możecie zaparkować w centrum za 3 euro/h.

Wybrzeże pełne uroku…
Wybrzeże pełne uroku…

Wracając na wybrzeże dojeżdża się do Minori - małej miejscowości z uroczą panoramą tuż przed wjazdem. Zatrzymałem się tu na chwilę autem w miejscu, gdzie stawać nie było wolno (zresztą to nie był jedyny raz podczas tej wycieczki…) i dosłownie tuż przed wypisaniem mandatu przez włoską policjantkę „zwinąłem” auto! Znacznie spokojniej było w Maiori, gdzie auto stało legalnie na parkingu za 2 euro/h i mogłem bez stresu spacerować promenadą, przy najdłuższej plaży na wybrzeżu i klimatycznym deptakiem w centrum. Maiori jest też dobrym miejscem na nocleg, bo nie jest tu aż tak drogo, jak w Positano i Amalfi, a wybór noclegów jest całkiem spory. Spędziłęm tu więc uroczy wieczór i noc. W drodze do Salerno warto zatrzymać się w Cetarze – choćby na tuńczyka, bo z jego połowów słynie ta urocza wioska rybacka. Costiera Amalfitana kończy się w Salerno, zdecydowanie większym mieście od mijanych dotąd klimatycznych miejscowości zawieszonych nad morzem. Nie jest zatem ono tak wyjątkowe, jak to miejscowości, które ogląda się wcześniej, ale krótki spacer przy porcie i deptakiem w centrum miasta oraz wizyta w katedrze, będą dobrym pomysłem na zakończenie tej pięknej podróży.

NEAPOL

Kiedy po weekendzie spędzonym na urokliwym amalfitańskim wybrzeżu, wysiadłem późnym wieczorem na Piazza Garibaldi w Neapolu, doznałem lekkiego szoku… Rozkopany w remoncie plac, pełen walających się śmieci, podejrzanych Afrykańczyków, Hindusów i Pakistańczyków, nie miał nic wspólnego z włoskim urokiem… Szybko odebrałem klucze od Antonia – właściciela mojego apartamentu i schowałem się w mieszkaniu. Rano nie było już tak źle. Pięknie świeciło słońce, ludzie wydawali się jakby bardziej przyjaźni, ale przyznaję – Neapol nie należy do tych urokliwych włoskich miast, jakie znacie, bądź chcielibyście zobaczyć. Mimo to błędem byłoby nie zobaczyć stolicy Kampanii choć przez chwilę i samemu wyrobić sobie o niej opinii. Tym bardziej, że tutejsze lotnisko albo dworzec kolejowy, będą Waszą bazą wypadową na opisany wyżej Półwysep Sorentyński, czy szerzej cały region Kampanii.

 

Żeby poczuć to miasto najlepiej pospacerować po licznych ulicach Centro Storico („Starego Miasta”), oglądając Włochów w licznych kawiarniach i restauracjach. Ciasne ulice zabudowane są kolorowymi – wysokimi kamienicami, pełnymi sklepów z pamiątkami. Ulice prowadzą dol licznych placów, z których nie wiedzieć czemu akurat wszystkie naraz były w remoncie. Ale te mniejsze na Starym Mieście gwarne były od turystów, szkolnych wycieczek i razem z dochodzącymi ulicami, kryły wiele klimatycznych kościółków. Są one dobrymi miejscami na chwilę wytchnienia od gwaru ulicy, bo w środku są zazwyczaj puste. Część z nich, jak to we Włoszech, to prawdziwe skarbnice sztuki jak choćby katedra San Gennaro (św. Januarego, który jest patronem miasta), czy kościół Gesu Nuovo. Wychodząc z labiryntu uliczek docieramy do promenady nad morzem, przy której wyróżnia się Castel dell Ovo – charakterystyczny zamek z efektownym renesansowym portalem (zwiedzanie z przewodnikiem od 5 euro). W porcie tuż za nim stały dwa potężne statki pasażerskie Costa Fascinosa i jeszcze bardziej spektakularny MSC Bellisima. Odżyły moje wspomnienia z rejsu i już snułem plany na kolejny… Niedaleko od zamku warto zajrzeć do Galerii Umberto I, która przypomina tą znaną z Mediolanu. A kawałek dalej znajduje się jeden z najbardziej efektownych placów Neapolu – Piazza del Plebiscito z Bazyliką Reale Pontificia San Francesco da Paola. Plac z kolumnadą wygląda jak „mini Watykan”, a widok górującego w oddali Wezuwiusza, zachęca do odwiedzenia niedalekich Pompei i Herkulanum.

Dokładając do tego tutejsze muzea i galerie oraz wyśmienitą pizzę, którą uraczyłem się na koniec zwiedzania (słynna pizza neapolitańska), naprawdę warto zatrzymać się w mieście. Neapol to swoisty klimat bałaganu, brudu i wielokulturowości, połączonej z urokiem klasycznie pięknej, smakowitej i zabytkowej Italii.

Rycerz przed zamkiem w Neapolu ;)
Rycerz przed zamkiem w Neapolu ;)

GARŚĆ PORAD:

  • Przyjedźcie tu poza sezonem. Tylko i wyłącznie! Fora są pełne od dramatów ludzi, którzy tkwili autem w korkach po 6h, przejeżdżając ledwo 10 km czy innych, dla których przez 2h nie było miejsca w kolejnych autobusach. Ja byłem w połowie kwietnia i było ok, choć w Amalfii i Positano już dało się czuć turystyczny ścisk.
  • Mimo iż wynająłem auto, to najlepiej po półwyspie poruszać się lokalnymi autobusami Sita. Parkingi w miejscowościach są zwykle pełne, drogie, albo prywatne i parkowanie grozi odholowaniem. Auto można próbować zostawić przed lub za miejscowościami i dochodzić do nich 5 – 15 min. Ale na to potrzeba czasu… Natomiast autobusy jeżdżą często i zatrzymują się praktycznie wszędzie. Z Sorento dojedziecie do Amalfi, a stamtąd trzeba się przesiąść na autobusy do Ravello i dalej do Salerno. Całodniowy bilet kosztował 10 euro. Jeśli zdecydujecie się na auto, to zarezerwujecie przez internet i odbierzcie na lotnisku w Neapolu. Na miejscu koniecznie dokupcie pełne ubezpieczenie bo mijając się „na żyletki” o zarysowanie nie trudno. Na drodze jest dość sporo zatoczek i punktów widokowych, gdzie można się zatrzymać.
  • Ceny: Posiłki w restauracjach są zróżnicowane: 7-12 euro za makaron czy pizze to tanio. W Positano i Amalfii w eleganckich restauracjach 12 – 25 euro. Lampka lokalnego wina od 4 euro. Czyli przeciętny posiłek z deserem i winem to min. 20 euro. Wszędzie jadłem pyszne lody od 3 euro za dwa smaki po 7 euro za porcje nie do przejedzenia :). Na lokalnych bazarkach można kupić owoce.
  • Noclegi: Najtaniej dalej od wybrzeża w górskich miejscowościach, jeśli macie auto. Na wybrzeżu lepiej unikać Positano i Amalfi – min. 150 euro za noc, jak sprawdzałem w moim okresie. Spałęm w Maiori za 60 euro za pokój ze śniadaniem i parkowanie auta było w cenie, co nie jest tu normą i z reguły dodatkowo kosztuje. Są też tańsze pokoje wieloosobowe, ale nie ma tego za wiele.
  • Jeśli macie niewiele czasu i musicie wybierać, to zatrzymajcie się na zwiedzanie w: POSITANO, PRAIANO, AMALFI I MAIORI