facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Z wielu krajów, w jakich miałem okazję jadać, jedzenie w Turcji należy do moich ulubionych. I choć nie jestemy typem podróżnika kulinarnego, to lubię sobie popróbować różnych smaków, to tu, to tam, w lokalnych knajpach. Wielu turystów odwiedzających Turcję, którzy swój czas spędzają głównie w hotelach i tam też się żywią, bardzo wiele traci, nie wychodząc na ulicę i nie kosztując lokalnych specjałów. Różnorodność potraw jest ogromna i smakują one wyśmienicie. Nie będę się rozpisywać o kuchni tureckiej, bo specjalistą nie jestem. Ale napiszę Wam, co najczęściej tu jem i co najbardziej mi smakuje w jednym z moich ulubionych (nie tylko krajoznawczo), ale i kulinarnie krajów :).

Klasyczne ujęcie:)
Klasyczne ujęcie:)

Kebab

Jak mógłbym zacząć inaczej, jak nie od kebaba :). Jeśli na ulicy w Turcji spróbujecie tradycyjnego dönera, to będziecie rozczarowani. Mięso zawinięte w cienki placek, podawane jest z warzywami, bez żadnych sosów i naprawdę w większości budek w Polsce, lepiej taki kebab smakuje. Raz tylko jadłem naprawdę dobrego dönera w Stambule. Ale znany nam z kraju kebab, podawany z frytkami, to nie jest prawdziwy turecki kebab. Ten właściwy można podać na tyle sposobów, ile ponoć jest miast w Turcji. Pod pojęciem kebaba, kryje się ogólnie mięso pieczone, podawane z surówkami, ryżem i nie tylko. Moje ulubione kebaby to Beyti i Iskender. Zacznijmy od tego drugiego. Cienkie plastry (najczęściej baraniego mięsa, ale też jest wersja z kurczakiem: tavuk) układane są na podkładzie z pide (o tym za chwilę) i jogurtu. Następnie polewane sosem pomidorowym i roztopionym masłem. Do tego grilowany pomidor i papryka. Jest przepyszny i bardzo sycący, dlatego najczęściej go zamawiam. Natomiast Beyti, to mielone mięso wołowe lub jagnięce, upieczone na ruszcie, zawija się w cienki podpłomyk (jak naleśnik) i kroi na małe porcje. Do tego także sos pomidorowy, grilowane warzywa i kasza bulgur. Pycha! Czasem sięgam też po Adana lub Urfa kebab – pikantne mielone mięso, opiekane w formie wałeczków na szpadce nad ogniem + dodatki.

Przy okazji dań mięsnych warto wspomnieć o Köfte. Są to kotleciki z mielonego mięsa, połączane ze wspomnianą kaszą bulgur, z dodatkiem ziół, czasem warzyw. Jak nasze mielone :). Najczęściej je jadam, kiedy prowadzę wycieczki z turystami.

Turczynka wypiekająca tradycyjne placki gözleme.
Turczynka wypiekająca tradycyjne placki gözleme.

Pide

Turecka pizza – bo tak najprościej można by opisać to danie, to placek w kształcie łódeczki wypiekany z mąki pszennej. Najczęściej pokrojony na małe paski, a czasem podany na długiej jak stół desce! Placek jest bazą do rożnego rodzaju nadzienia. Ja najczęściej jadam kıymalı (mięso mielone) i kaşarlı (ser) albo mix obu. Wersją uboższą tego dania jest lahmacun – okrągły, cienki placek z mięsem mielonym o lekko ostrym smaku. Do obu idealnie do popicia pasuje Ayran (rozwodniony jogurt na słono). Jest rewelacyjny i świetnie gasi pragnienie w tureckim upale. Pijam go nie tylko do pide, ale też do kebabów. Jogurt z mięsem?! Naturalnie :). Dobrze smakuje i nie powoduje żadnych rewelacji żołądkowych. Zresztą sam ayran warto pić jako zabezpieczenie przed zemstą padyszacha (sułtana). Do każdego z powyższych dań w Turcji dostaniecie na przystawkę warzywa i różnego rodzaju zieleninę. Jada się ich tutaj sporo i na pewno są elementem łagodzącym w mocno mięsnej – tureckiej kuchni.

Tureckie słodkości:)
Tureckie słodkości:)

Simit

Wchodzimy w słodsze tematy :). Rzecz powszechnie znana, bo simit-a można porównać do obwarzanka, sprzedawanego na krakowskim rynku, posypanego sezamem. Świetna przekąska, kiedy nie masz czasu żeby zatrzymać się w restauracji. Wózki z simitami znajdziecie niemal na każdym rogu ulicy. Najlepsze są jeszcze cieplutkie :). Czasem podają z topionym serem albo kremem a’la nutella.

Simit z çayem
Simit z çayem

Baklawa

Tym znanym tureckim specjałem, zachwyciłem się dopiero niedawno. Jakoś wcześniej nie wiedzieć czemu, nie robił on na mnie takiego wrażenia. Teraz jednak ciężko mi się oprzeć, kiedy spaceruję ulicami kurortów – zwłaszcza kiedy jestem po obiedzie :). Składająca się z warstw cienkiego ciasta baklava, przekładana jest najczęściej siekanymi orzechami włoskimi, migdałami lub pistacjami oraz miodem, lub (w tańszej wersji) słodkim syropem. Po wierzchu jest zazwyczaj polewana lukrem lub syropem i posypywana niesolonymi pistacjami. I do tego szklaneczka çay-a – czyli tradycyjnej tureckiej herbaty. Sposób jej przygotowania, zwyczaje picia, czy ważność dla kultury – tego narodowego napoju Turków, wymagałby osobnego artykułu… Ja tylko powiem tyle, że mała szklaneczka w kształcie tulipana z dwiema kostkami cukru, pita gdzieś na ulicy tureckiego miasta, to jedno z moich najprzyjemniejszych tureckich wspomnień…

Chałwa

To druga przyjemność, na którą sobie w Turcji pozwalam i nie klasyfikuję jej do słodyczy :), których to zwyczajowo staram się unikać. Występuje w wielu odmianach smakowych, z których najpopularniejsze to: waniliowy, pistacjowy i kakaowy. Możecie kupić na wagę lub pakowaną w sklepie. Ta druga jest dobra firmy Koska, albo Torku. Zbliżonym do chałwy, ale przypominającym też watę cukrową smakołykiem są Pişmaniye. Powstają one z mąki pszennej, masła i cukru, z dodatkiem wanilii, a czasami również pistacji lub kakao. W konsystencji i smaku są właśnie czymś pomiędzy chałwą a watą cukrową, dzięki czemu delikatnie rozpływają się w ustach. Warto spróbować.

Filiżanka caya w baśniowej Kapadocji

Karpuz

Na koniec rzecz banalna, której się nie docenia, kiedy na dworze jest poniżej 30 stopni… Arbuz!:) – czyli po turecku karpuz. Kiedy wracam z transferu z lotniska, ubrany w wizytowy strój, albo z długiej wycieczki, z biegania nad morzem, czy z jakiejkolwiek innej aktywności, a z nieba leje się żar (nierzadko powyżej 40 stopni…), nie ma nic lepszego od zimnego arbuza z lodówki…! Człowiek wtedy dopiero zaczyna rozumieć, jak niewiele mu do szczęścia brakuje… ;).

Na tureckim targu.
Na tureckim targu.

Z każdą wizytą w Turcji odkrywam nowe smaki. Czasem są to rzeczy proste, innym razem bardziej wyrafinowane. O kuchni tureckiej – jednej z najważniejszych kuchni świata, można by pisać bez końca. Sam jadam tu jeszcze wiele innych rzeczy jak choćby miercimek (zupa soczewicowa), czy typowe tureckie lody z koziego mleka – maraşe. Ale jak wspominałem na początku, wpis ten, to nie przewodnik po tureckiej kuchni, a tylko kilka moich ulubionych smaków, jakie jadam w tym pięknym kraju. Polecam Wam spróbować któregoś z nich i szukać swoich własnych.

GARŚĆ PORAD:

  • Typowa turecka restauracja nosi nazwę lokanta. Wchodząc do takiej możecie być pewni, że znajdziecie lokalną kuchnię. Dodatkowo możecie zobaczyć: Pide salonu (lokal specjalizujący się w pide), Çorba salonu (tu będą zupy), patisseria (miejsce z różnymi słodkościami).
  • Jak wszędzie na świecie, jada się tam, gdzie najwięcej widać lokalnych mieszkańców. Im dalej w głąb miasta od plaży, tym lepsze ceny…
  • Przy okazji jedzenia – polecam odwiedzać miejscowe bazary owocowo – warzywne, gdzie można kupić pyszne owoce i nie tylko oraz podejrzeć trochę lokalnego folkloru.