facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Są takie miejsca w poszczególnych krajach, których albo nazwy, albo krajobrazy, są dla nich bardzo charakterystyczne. Te miejsca, to swoiste ikony, pocztówki z danego kraju, które większosć kojarzy, bo je widziała, lub o nich słyszała. Często są też inspiracją do podróży, a na miejscu, spełnieniem konkretnego marzenia. I tak jest właśnie z wyspą Koh Samui i archipelagiem Ang Thong. Ta pierwsza wyspa, to nazwa; egzotyczna, słodka, po prostu piękna... Natomiast archipelag, to pocztówka, miejsce typowe dla kraju, idealnie oddające jego piękno... A jak wyglądają one na żywo?

Na jednej z plaż Koh Samui.

Na wyspę Koh Samui, przypłynąłem promem z Ko Tao. Zakwaterowałem się w centrum Chaweng – najbardziej popularnej miejscowości na wyspie. Choć ma ona najładniejszą plażę, to daleka jest od mojego pierwotnego wyobrażenia o rajskim miejscu. Niestety masowa turystyka zrobiła swoje i sporo turystów, barów, leżaków na plaży, „bazarowych sklepów”, lady-boy show, itp. miejsc, psuje tu klimat. Po dwóch kiepsko przespanych nocach w centrum (muzyka z klubów…), przeniosłem się całkiem na południe miejscowości, gdzie jest znacznie spokojniej. Wtedy zacząłem na dobre zwiedzanie wyspy, bo Ko Samui to nie tylko Chaweng Beach.

Klimatyczne plaże z palmami znajdują się w różnych częściach wyspy. Choć nie każda ma delikatny – biały piasek, to jest na nich znacznie spokojniej niż na wspomnianej Chaweng, czy sąsiedniej Lamai. Na południowym – zachodzie ciągnie się Taling Ngam z palmami na plaży i skalnymi formacjami, pomiędzy którymi można znaleźć swoje zaciszne miejsce. Wyżej jest Lipa Beach, gdzie podobnie, jak w porcie w Nathon, można oglądać piękne zachody słońca… Na północy warto zatrzymać się na plażach Bang Por i Mae Nam. Na jednej z nich, poznałem ukraińską parę Vitalija i Marlę. Przez trzy godziny dyskutowaliśmy o obecnej sytuacji na Ukrainie, życiu w ich kraju, a także o mieszkaniu na Koh Samui – bo oni są tu już po raz trzeci. Od trzech lat spędzają na wsypie 2-3 zimowe miesiące, po czym zwiedzają inne kraje Azji (w tym roku Indonezja). I tak im płynie czas do wakacji, po czym wracają na lato i jesień do Ukrainy. Przed nadejściem zimy znów wracają do Azji. Mają wolne zawody (zajmują się projektowaniem stron internetowych) i mogą pracować wszędzie na świecie… Zazdrościłem im bardzo takiego sposobu na życie… Muszę pomyśleć, jak tu coś podobnego u siebie zaaranżować :).

Big Buddha.

Na koniec z listy plaż zatoka Tong Song. Woda jest tam we wszystkich kolorach tropikalnego morza… Łagodne zejście do wody i delikatny piasek na dnie. Obok plaży malutka wysepka, na którą można przejść – przepłynąć wąskim przesmykiem. Tam także ładna plaża, którą można mieć tylko dla siebie… Choć Koh Samui to jedna z największych wysp Tajlandii, to da się ją objechać skuterem. Tak więc oprócz plaż, jeździłem po wyspie w poszukiwaniu innych atrakcji. Tak trafiłem do Wat Plai Laem. Choć odwiedziłem w kraju mnóstwo świątyń, to takich posągów jak tu jeszcze nie widziałem. Zespół watu ma raczej współczesny charakter, ale jest miejscem ciekawym i warto tu zajrzeć. Niedaleko od niego leży słynny na Ko Samui Big Buddha. Ten posąg Buddy widać już z daleka, jak wpływa się do portu Bo Phut, bo 16 metrowa figura, położona jest nad samym morzem.

Nadmorskie krajobrazy Koh Samui

Nowym przeżyciem był dla mnie wypad do wodospadu Wangsaothong. Woda z podziałem na kilka półek, spada w sumie z 80 m wysokości. Może nie wygląda on jakoś spektakularnie, ale krótki trekking przez dżunglę i widok kilku kaskad, był zupełnie nowym doświadczeniem, w dotychczasowej podróży po Azji Płd-Wsch. Przez co miejsce warte było zobaczenia. Na wyspie jest jeszcze kilka innych wodospadów. Niestety nie miałem okazji ich zobaczyć, podobnie jak wybrać się w górzystą część wyspy. Kończyła mi się wiza, a chciałem jeszcze popłynąć do Parku Narodowego Ang Thong.

Krótka – jednodniowa wycieczka po archipelagu Ang Thong, była przysłowiową wisienką na torcie pobytu na Koh Samui. Czasem łapię się na tym, że niektóre nowo odwiedzane miejsca nie robią na mnie wrażenia. Tak chyba jest, jak człowiek już trochę widział… Ale kiedy stanąłem na punkcie widokowym na wyspie Ko Wu Talap, odebrało mi mowę… Bez cienia wątpliwości, to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie w życiu widziałem! Widok kilkunastu skalistych wysepek na tafli turkusowo – niebieskiego morza, to istny cud przyrody! Do tego pomiędzy nimi pływające małe stateczki i motorówki. Ten obraz już na zawsze zostanie w moej pamięci… Miałem tu niewiele czasu i potem żałowałem, że nie przypłynąłem na noc. Po rundce kajakami wzdłuż kilku innych wysepek i oglądaniu przybrzeżnych jaskiń, trafiłem do Ko Mae Ko. W jej środku jest małe jezioro, które pięknie prezentuje się z kilkustopniowego punktu widokowego. Cały archipelag to kolejny raj na ziemi, jaki dane mi było oglądać. Nie da się na świecie wszystkiego zobaczyć. Ale to miejsce należy do tych, które koniecznie trzeba odwiedzić…

Przed wyprawą do Azji, pisałem w pierwszym artykule, że chciałbym popływać pomiędzy wysepkami archipelagu Ang Thong, co mi się udało. Pobyty na innych wyspach, zwiedzanie monumentalnych świątyń i ciekawych miast, to wszystko dowody na to, że marzenia naprawdę się spełniają i trzeba w nie nie tylko wierzyć, ale też szczęściu trochę dopomóc. Wystarczyło kupić bilet…

Jeden z najpiękniejszych archipelagów jaki w życiu widziałem...

GARŚĆ PORAD:

  • Promy na Koh Samui z Koh Tao kosztują 500 – 600 batów. Z Don Sak do portu Nathon na Koh Samui ok 150 batów.
  • Taksówki na Koh Samui są drogie, bez względu na dystans, jaki się przejeżdża. Lepiej korzystać z songthaew-ów (pick-upy, małe ciężarówki z ławkami do siedzenia) i wcześniej jeszcze utargować cenę. Drogi na wyspie są dobre i najkorzystniej wynająć skuter (od 150 batów/dzień, paliwo 40 batów/butelka). Na żadnej innej wyspie w Tajlandii nie widziałem tylu ludzi w gipsie, z opatrunkami i siniakami, co tu. To efekt dużego ruchu, alkoholu, narkotyków i brawury turystów. Samych Tajów też ponosi rutyna… Kask, rozwaga i oczy dookoła głowy…
  • Wybierając hotel w centrum Chaweng liczcie się z hałasem z pobliskich klubów. Najlepiej zakwaterować się bardziej na południe i nie przy głównej drodze.
  • Pływanie na zachodnim brzegu ma sens tylko podczas przypływu. Po południu przy odpływie morze odsłania kamieniste dno, widoki są kiepskie i nie pozostaje nic innego, jak czekać na ładne tu zachody słońca.
  • Jeśli macie możliwość, to koniecznie spędźcie choć jedną noc na Ko Wu Talap w PN Ang Thong. Nocleg można zarezerwować wcześniej na stronie parku. Dopłynąć można motorówką albo utargować cenę ze statkiem wycieczkowym. Jednodniowe wycieczki z Ko Samui na ten archipelag kosztują od 1650 batów. Wtedy po przypłynięciu na wspomnianą wyspę, darujcie sobie plażę i snurkowanie, a od razu wchodźcie na kolejne z 4 punktów widokowych, aby nacieszyć oczy tym niesamowitym widokiem