facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Stolica Malezji, obok Angkor Wat czy Singapuru, była jednym z tych miejsc, które wywoływały u mnie szybsze bicie serca, kiedy planowałem podróż do Azji. Jej egzotycznie brzmiąca nazwa, była dla mnie synonimem wszystkiego, co odległe, ale jednocześnie nowoczesne. Podczas podróży po Malezji w Kuala Lumpur, byłem w sumie trzykrotnie. Za każdym razem próbowałem dostać się na słynne Wieże Petrons. Niestety, albo nie dopisywała pogoda, albo wszystkie bilety były już wyprzedane. Ale jakoś nie bardzo byłem tym zmartwiony, bo od jakiegoś czasu, mamy takie poczucie, że świat jest dla mnie na wyciągniecie ręki. To co kiedyś było odległe, stało się bliskie i jest tylko kwestią podjęcia decyzji. Jeśli więc byłem w Kuala Lumpur trzy razy, to i będę jeszcze pewnie kolejne trzy i więcej… I wtedy na pewno uda mi się dostać na te wieże!

Dominujące wieże.

Pierwszym razem przyjechałem tu z kierowcami dwóch tirów. Pierwszym był Hindus, którego stare auto nieźle mnie wytrzęsło i który poczęstował mnie okropnymi lodami z duriana. Głupio było odmówić i musiałem jakoś to przełknąć… A drugi – Indonezyjczyk, kompletnie nie mówił i nie rozumiał angielskiego, ale wiedział, że ma mnie wysadzić przy określonej stacji i to wystarczyło. Po przyjeździe po raz pierwszy zobaczyłem, czym jest smog nad azjatycką metropolią. Miałem nadzieję, że to minie, ale niestety. Mglisty widok i brak słońca, utrzymywał się przez kolejne dwa dni. Potem, kiedy się poprawiło, spadł na mnie pierwszy od ponad dwóch miesięcy deszcz! Przez wszystkie dni, jakie byłem w stolicy, nie było dnia bez deszczu. Coś na kształt naszych letnich – burzowych krótkich ulew. To wszystko spowodowało, że miasto najładniej wyglądało i najlepiej je mi się zwiedzało w nocy. Kiedy pierwszego wieczoru, podszedłem pod pięknie podświetlone Wieże Petronas, poczułem, że to jest to… Choć tytuł najwyższych budowli świata straciły w 2004 roku (452 m), to po tragedii World Trade Center w Nowym Jorku, nie ma już chyba na świecie tak charakterystycznych i monumentalnych – bliźniaczych wież. Chyba nie było dnia, bym nie był pod Petronas. Leżałem na trawiastym pagórku, oglądając codzienny pokaz fontann u stóp nowoczesnych budowli… Przy wieżach jest ładnie utrzymany park z basenami, gdzie w trakcie upalnego dnia, można się schłodzić brodząc w płytkiej wodzie.

Centrum starego miasta stanowi Deteran Merdeka – czyli Plac Niepodległości. Znajdują się tam zabytkowe obiekty m.in. Pałac Sułtana Abdula Samada, czy Miejska Galeria. Razem z budynkami dworca kolejowego i Royal Selangor Club, są pamiątkami brytyjskiej kolonii, i urozmaicają nowoczesną zabudowę miasta. W okolicy jest też ciekawy – jeden z najstarszych w mieście Meczet Jamek. Warto odwiedzić wspomnianą Galerię Miejską (wstęp bezpłatny), gdzie nie tylko prezentowane są prace malezyjskich artystów, ale można obejrzeć ogromną makietę miasta połączoną z pokazem światło – dźwięk. Tutaj też wyrabia się misterne eksponaty z drewna, które można obejrzeć i zakupić w tutejszej galerii. To wyjątkowa pamiątka i świetny pomysł na wartościowy (także cenowo) prezent.

Pałac Sułtana Abdula Samada
Pałac Sułtana Abdula Samada

Kuala Lumpur, podobnie jak większość azjatyckich miast, jest świetnym miejscem na zakupy. Choć z uwagi na długość mojej podróży i ograniczania bagażowe, nie mogłem sobie pozwolić na zakupy, to lubiłem spacerować po Głównej Hali Targowej (Pasar Seni), gdzie oglądałem piękne antyki i inne niecodzienne przedmioty. Rozczarowany byłem natomiast tutejszą Dzielnicą Chińską (Petaling Street i okolice). Dla mnie nie ma tu chińskiego klimatu, a ulice zalane są tandetą i podróbkami i ciągle tylko „lady come to my shop, sir nice shoes/watch for you”… Niemniej jednak warto tędy pospacerować. W mieście ponadto jest mnóstwo galerii handlowych – szczególnie w dzielnicy Bukit Bintag. Może się wydawać, że co to za atrakcja wejść do centrum handlowego, ale jak odwiedzicie Berjaya Times Square, to na pewno nie pozostaniecie obojętni na tutejszy park rozrywki. Dziwne to uczucie spacerując po zadaszonym centrum handlowym, kiedy nad głową jeździ Ci górska kolejka i kiedy słyszysz krzyki ludzi :). Są też inne karuzele, które można zaliczyć, kupując jeden bilet za 40 ringgitów. Zupełnie inny klimat od bazaru China Town, ma Suria KLCC. Ta ekskluzywna galeria pod Wieżami Petronas, jest punktem dla takich marek jak: Louis Vuitton, Gucci, Chanel, Dior itp. Zresztą wystarczy spojrzeć na parkujące tam auta…

Park Tun Abdul Razak.

Po zakupowym szale można odetchnąć w Parku Tun Abdul Razak. To duży kompleks zieleni z egzotycznymi drzewami i małym jeziorem, z licznymi ścieżkami spacerowymi. Wszystko jest naprawdę ładnie utrzymane. Ale największymi atrakcjami tego miejsca, są tematyczne parki jak Park Ptasi (warto), Park Motyli, czy Ogród Orchidei.

Choć w mieście jest jeszcze kilka innych atrakcji, jak akwarium z morską fauną, hinduskie Jaskinie Batu, czy Narodowe Muzeum, to dla mnie Kuala Lumpur, to bezwzględnie Petronas Towers… Było to miejsce zdecydowanie tutaj najczęściej odwiedzane i fotografowane. W stolicy Malezji każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Mi podobała się nowoczesna architektura i pewien panujący tu porządek (w porównaniu z chaotycznym Bangkokiem), kiedy jeździłem sobie naziemną kolejką pomiędzy wieżowcami. Do pełni szczęścia zabrakło tylko więcej słońca. No ale nie można mieć wszystkiego. Kuala Lumpur jest ważnym węzłem komunikacyjnym w tej części świata. I jak pisałem na początku, na pewno tu wrócę, czy to przy okazji wizyty na Borneo, czy może w drodze do Indonezji…

GARŚĆ PORAD:

  • Większość atrakcji jest w zasięgu spaceru w okolicach Dataran Merdeka i China Town. Dlatego dobrze wybrać tu hotel. Polecam Birdnest Guest House http://www.birdnestghouse.com/index.html (dobre ceny, backpackerski klimat, pomocna obsługa i można poznać ciekawych ludzi – są dwa obiekty blisko siebie).
  • Metro i kolej naziemna są dobrze rozwinięte i to najlepsza forma poruszania się po mieście i w okolicach (uwaga, bo niektóre wagony są tylko dla pań!). Przykładowy przejazd z centrum pod Petronas Tower to koszt ok 2,2 ringgita w jedną stronę.
  • Miasto jest stosunkowo drogie. Tanio i na wiele sposobów można zjeść w tzw. food courtach w China Town.
  • Bilety na Petronas Tower można zarezerwować na: http://www.petronastwintowers.com.my/ Unika się wtedy dużych kolejek. Warto obejrzeć miasto także z Menara KL (417m) za 50 lub 98 ringgitów.
  • Lotnisko jest ok. 30 min jazdy pociągiem (35 ringgitów) i ok. 1 godziny jazdy autobusem (10 ringgitów) od miasta. W obu przypadkach odjazdy są ze stacji KL Sentral. Zarówno na stacji, jak i na lotnisku.
Transport publiczny w KL
Transport publiczny w KL