facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

…Siedzę wczesnym rankiem na balkonie mojej casa particular i patrzę na budzącą się do życia Hawanę… Wąskimi – kolorowymi uliczkami La Habana Vieja, przemieszczają się Kubańczycy: uśmiechnięte dziewczynki w mundurkach idą do szkoły, sprzedawca pieczywa prowadzi swój trójkołowy rower ze skrzynką wypełnioną bułkami, umalowane panie i ufryzowani panowie idą do pracy. Biali i ciemnoskórzy, bogatsi, ale zdecydowanie częściej ubodzy. Pośród przechodniów zza rogu wyłania się Doris – właścicielka mojego mieszkania. Od razu mnie zauważa, uśmiecha się i macha na powitanie. Po chwili dostaję dostaję filiżankę gorącej herbaty. Herbata jest moja z Polski, bo tu w Hawanie, jak i na całej Kubie, pije się zwykle kawę…

Ulice Hawany…
Ulice Hawany…

Kiedy pierwszego ranka po przylocie wyszedłem na ulice Hawany, byłem bardzo podekscytowany. Mimo, że byłem w hiszpańskojęzycznym kraju o europejskiej kulturze, wszystko było tu inne. Zaczynając od urody Latynosów i ciemnoskórych mieszkańców, kończąc na kolorowych autach z zupełnie innej epoki. Przylatując na Kubę, pierwszy raz też „stanąłem” po tej stronie świata. Nigdy przedtem nie byłem na zachodniej półkuli. Tego wyjazdu nie miałem w planach (bilety kupiłem ledwo 3 dni przed wylotem!). Nic zatem nie było przygotowane i nie wiedziałem, od czego zacząć i jak się tu poruszać. Ruszyłem więc zwyczajnie ulicami kubańskiej stolicy, chłonąc otaczającą mnie rzeczywistość…

Plac katedralny

Spacer La Habana Vieja (stara dzielnica Hawany), to niezwykłe przeżycie. Można wsiąść do rowerowych rikszy, konnych dorożek, taksówek i innych środków transportu, jakie proponują Wam naganiacze. Jednak moim zdaniem, najlepszą opcją na zwiedzanie jednej z największych atrakcji Kuby, jaką jest starówka Hawany – jest zwykły spacer. Pozwala on najpełniej odkryć urok starego miasta. Choć urok to może nie jest właściwe słowo, bo większość ulic zabudowana jest obdrapanymi budynkami, jest brudno i często walają się śmieci. Ale jak zobaczycie uśmiechnięte buzie dzieciaków, kolorowe auta, jak ze starych amerykańskich filmów, usłyszycie rytmy gorącej – latynoskiej muzyki, to zapomnicie o zwykłej szarości ulicy… Ulice te prowadzą na trzy główne place Starego Miasta. Pierwszym z nich jest Plaza Vieja (Stary Plac), otoczony kolonialnymi budynkami, z fontanną na środku. Drugi to Plaza de San Francisco (Plac św. Franciszka), także z fontanną, pomalowanymi fasadami odrestaurowanych budynków i dużym kościołem św. Franciszka. Mi jednak najbardziej podobał się Plaza de Armas. Zielony skwer, na którym sprzedawcy handlują starymi książkami, a lokalni artyści sprzedają swoje prace. Otoczony on jest także ładną zabudową. Wyróżnia się tu przede wszystkim imponujący Palacio de los Capitanes Generales (Pałac Gubernatora), w którym dzisiaj mieści się Muzeum Miejskie. Siedziałem tu sobie jedząc drugie śniadanie i słuchając kubańskich rytmów, elegancko wygrywanych przez lokalną kapelę.

Kolonialnie i kolorowo:)
Kolonialnie i kolorowo:)

Na starym mieście jest jeszcze jeden ważny plac. Właściwie to od niego pierwszego dnia pobytu w Hawanie, zacząłem zwiedzanie. Plaza de la Catedral (Plac katedralny) to nie tylko ładna – barokowa fasada katedry. Tu można spotkać słynne Kubanki w kolorowych strojach z cygarami w ustach. Chodziłem tu dwa dni z rzędu by takie „upolować”, bo wbrew temu, co by się mogło wydawać, wcale ich na Kubie za wiele nie ma. Niektóre panie bardzo dostojnie podchodzą do swojej pracy i wizerunku. Rozkładają najpierw mały stolik, krzesełko, stawiają na stole konkretne rekwizyty, poprawiają ubranie, makijaż, by w końcu wyciągnąć cygaro i usiąść do zdjęcia. Musiałem zatem chwilę poczekać, z ciekawością przyglądając się temu rytuałowi. No ale zdjęcie Kubanki z cygarem, to obowiązkowa pamiątka z Kuby. Dobrze, że zrobiłem to tu w Hawanie, bo o ile później widziałem wielu starszych panów z cygarami, to w żadnym innym mieście, nie spotkałem już takich Kubanek. Zdjęcia z ukrycia nie zawsze wychodzą, bo Kubanki po prostu się zasłaniają, aby przypadkiem nie zrobić im darmowej fotki. Te pozowane naturalnie są płatne i cenę jest dobrze ustalić na samym początku (od 1 CUC za zdjęcie do nawet 5 CUC za krótką sesję).

Jeden z symboli Kuby…
Jeden z symboli Kuby…

O ile Kubanka z cygarem, to już tylko pozorowana atrakcja dla turystów, to inny symbol Kuby, jakim jest stary – amerykański samochód, jest rzeczą powszechną na ulicach nie tylko Hawany. Czegoś takiego jeszcze nigdzie nie widziałem! Auta, które w innych krajach stoją już dawno w muzeach, tutaj zwyczajnie są użytkowane na co dzień! Ford, Chevrolet, Buick, Cadillac, Dodge. Samochody z lat 40/50 i 60 ubiegłego stulecia są efektem embarga, jakie w 1962 roku USA nałożyło na handel z Kubą. Dzięki temu dziś ulice kubańskich miast, to motoryzacyjne muzea pod gołym niebem:). Auta są w różnym stanie, w większości nie działają wskaźniki, nie ma tapicerki tylko goła blacha, drzwi się nie domykają, a silniki to oczywiście najróżniejsze zamienniki. Ale są i takie maszyny, że naprawdę na ich widok człowiekowi mocniej bije serce… Naturalnie więc jednym z takich cacek musiałem się przejechać. Wybierałem długo, bo przy Parqe Central, stoją naprawdę piękne wozy w całej palecie kolorów… Zdecydowałem się na biało – czerwonego Chevroleta cabrio z 1957 roku, z eleganckim – zadbanym wnętrzem i miłym kierowcą w kowbojskim kapeluszu. Godzinna przejażdżka prowadziła przez reprezentatywne ulice miasta, zahaczając o Plac Rewolucji z wizerunkiem Che Guevary, nadmorską promenadę Malecon, czy park z ławeczką Johna Lennona. Wrażenia niesamowite! Trasa jest podobna do tej, którą robi odkryty turystyczny bus, ale chyba nie macie wątpliwości co wybrać… Cena za przejażdżkę zaczyna się od 40 CUC. Ale w zależności od auta i waszych umiejętności negocjacyjnych, można zejść do 20/25 CUC. Warto wspomnieć, że na ulicach Hawany widziałem też więcej Maluchów (także wersje cabrio:)) i Fiatów 125, niż widuję dziś w Polsce. Niektóre na szybach miały polski napis „Maluch”:).

Do wyboru, do koloru!

Po placach i ulicach Starej Hawany koniecznie trzeba pospacerować także wieczorem. Mimo „zapadłego” charakteru wielu ulic, czułem się tutaj bezpiecznie. Zamiast oglądaniem się za siebie w ciemnych uliczkach, zdecydowanie bardziej będziecie pochłonięci dźwiękami kubańskiej muzyki, roznoszącymi się z licznych barów i otwartych drzwi i okien hawańskich domów. Warto wtedy usiąść w jednym z lokali, zamówić mojito i posłuchać mniej lub bardziej znanych melodii. Ja na jeden z takich wieczorów, wybrałem La Bodeguita del Medio (na Calle Empedrado), gdzie ponoć podaje się najlepsze mojito w mieście. Z reguły bardzo mało piję alkoholu i nie miałem okazji próbować go w wielu innych barach w Hawanie. Ale sam drink i atmosfera miejsca, były jak najbardziej ok. Generalnie drinki serwowane na Kubie są mocne:). Sam bar z racji historii mojito i osób dawniej w nim goszczących (m.in. Ernest Hemingway), jest sporą atrakcją turystyczną i czasem trudno o wolne miejsca. Jak wolicie spokojniejsze miejsca, to z pewnością znajdziecie coś zacisznego w licznych uliczkach La Habana Vieja. W nocy spacerowałem też słynną promenadą Malecon, gdzie wieczorem wielu mieszkańców i turystów przychodzi tu na zachód słońca. Można spotkać wędkarzy, ulicznych „grajków” i wiele młodych Kubanek i Kubańczyków, w miłosnych uściskach ze swoimi partnerami. To także jedno z bijących serc miasta, gdzie można poznać charakter stolicy. W nocy place Hawany i niektóre budynki jak: Capitolio, Wieki Teatr, czy Muzeum Rewolucji są też ładnie podświetlone.

Avenida de Belgica i Capitolio.

Na koniec naszego spaceru po Hawanie, polecam wypad na drugi brzeg miasta do jednej z widocznych dwóch twierdz: El Morro i Carlos de Cabana. Ja odwiedziłem tę drugą. Obie będą na pewno gratką dla fanów militariów i kubańskiej rewolucji, gdyż w tej drugiej Che Guevara urządził sobie główną kwaterę i są tam pamiątki z tego okresu. Ale chyba największą atrakcją obu miejsc jest panorama, jaka stąd roztacza się na Hawanę. Można tu przyjechać klimatyczną – starą taksówką lub turystycznym busem, który odjeżdża przy Parque Central. Mimo szczytu sezonu, było tu spokojnie i cicho, w twierdzy niewielu zwiedzających, a widok na miasto imponujący…

Hawana jest jedną z najuboższych i najbrudniejszych stolic, jaką do tej pory odwiedziłem. Mimo to, stolicę Kuby dokładam do listy jednych z najciekawszych miast, jakie do tej pory odwiedziłem. Jest tu coś magicznego pośród tych brudnych i obdrapanych ulic. Miasto zachwyca kolonialną zabudową i uroczymi restauracyjkami. Magii dodają mu na pewno kolorowe auta, przenoszące Was do innej epoki. Do tego uśmiech i uroda ciemnoskórych mieszkańców i ich radość z życia, którą znajdziecie w gorących rytmach muzyki. Hawana naprawdę ma klimat, który widać, oglądając codzienne życie ulicy…

Klimatycznie...