facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Wchodzę ze znajomymi do klubu Casuarina w Mwtapie – dzielnicy Mombasy, położonej na kenijskim wybrzeżu… Wcześniej umówiliśmy się, że robimy tzw. ustawkę czyli udajemy, że się nie znamy, oni wchodzą przede mną, a ja jestem niby sam i szukam dziewczyny na wieczór. Zamawiam coś w barze, siadam do stolika i nie mija pięć minut, kiedy obok mnie już tańczy uśmiechnięta Kenijka…

- Hi, how are you? / (Cześć, jak się masz?)- pyta dziewczyna.

- Mzuri sana (Dobrze, dziękuję) – odpowiadam w suahili

- Wow, you know suahili…, What’s your name? (Wow, Ty znasz suahili… Jak masz na imię?)

- Robert. And you Baby? (Robert, a Ty Kochanie?)

- Rose. Do you like me? Can I seat with you? (Rose. Podobam Ci się? Mogę z Tobą usiąść?)

Nie minęła chwila od wejścia do klubu, a miałem Kenijkę prawie na kolanach (musiałem poprosić by usiadła na krześle, bo „pchała” się swoją okrągła pupą na moje biodra…). Po jakimś czasie okazało się, że nasza „ustawka” była zbędna, bo dziewczynom w lokalu nie przeszkadzało ani towarzystwo znajomych ani to, że mam żonę… Ale zapytacie – po co nam była ta cała akcja? A po to, aby dowiedzieć się czegoś więcej o życiu lokalnych ludzi, czego raczej nie wyczytamy z książek, a o co często pytają nasi turyści. Zatem oto jak wygląda ciemna strona kenijskiej turystyki…

Będąc na wakacjach w Kenii właściwie nie trzeba robić nic, by poznać lokalne kobiety. Wychodzisz z domu i nawet w drodze do sklepu często widzisz zalotne spojrzenia i lubieżne uśmiechy. Ile to razy już słyszałem, jaki to jestem „beautiful, cute, sweet” i że „I like your style”… Czy faktycznie jestem taki „słodki”, czy może jednak chodzi o coś innego?… Bo kiedy patrzę na liczne tutaj pary, to coś się nie zgadza..: ona 20 – 25 lat, piękna czekoladka, smukła z charakterystycznie dużą pupą i obfitym biustem, on natomiast siwy, lat 60 i więcej… Europejczyk lub inny biały, często z dużym brzuszkiem, czasem zgarbiony z właściwymi dla wieku zmarszczkami. Czy on też jest dla niej „beautiful”…? W drugą stronę jest podobnie: Niemka, Austriaczka lub inna emerytka z Europy, a on młody, czasem wysportowany jak Usain Bolt, trzymają się razem za ręce, albo on namiętnie wciera w nią olejek na plaży… Miłość ma różne oblicza i wszystko jest możliwe, ale tutaj w Kenii, par z ogromną różnicą wieku jest jakoś statystycznie znacznie więcej niż w Europie…

Chłopaki na każde życzenie…
Chłopaki na każde życzenie…

Rozmawiam we wspomnianym lokalu z „moją” Rose i dowiaduję się, że ma 22 lata i zarzuciła studia informatyczne z braku pieniędzy. Mówi, że marzy się jej wyjazd do Emiratów i życie w tamtym kraju. Kiedy pokazuje jej swoje zdjęcia z Dubaju, otwiera szeroko oczy z zachwytu, twarz jej promienieje i znów pcha się na moje kolana… Okazuje się, że popełniłem błąd, bo w tym momencie jej cena za noc podskoczyła do 50$, a tyle z reguły biorą droższe dziewczyny z miasta… Turysta Kenijkę może mieć już za 3-4 $ na krótko gdzieś w plenerze… „Tylko uważaj! Taka jest brudna”.., jak powiedziała mi tego samego wieczoru inna dziewczyna – Vanessa. 5-10$ to cena za „szybki numerek” w twoim pokoju lub wynajętym na krótko „przyjaznym” hoteliku. Noc to wydatek rzędu 25 i więcej dolarów, w zależności od wyglądu i pochodzenia dziewczyny. Czyli dla bogatego emeryta z Europy to seksualnie cenowy raj! Możesz być garbaty, brzydki, nie mieć podejścia do kobiet, w Kenii to wszystko nie ma znaczenia bo.., liczy się tylko Twoja kasa. „Pieniądz jest tutaj Bogiem” – mówią nam nasi lokalni koledzy, z którymi pracujemy na co dzień. I widać to doskonale na ulicy… W „pieniądzu” jest odpowiedź na liczne tutaj związki białych emerytów/emerytek z młodymi Kenijkami/Kenijczykami. W okolicy, gdzie mieszkamy w sezonie, wielu białych – kobiet i mężczyzn, wynajmuje mieszkania na kilka miesięcy, by uciec przed zimą w Europie. W zależności od standardu i wielkości apartamentu, pokój można mieć już od 150$ za miesiąc. Dla bogatego Europejczyka to grosze. Dorzucając do tego wcześniej wspomniane ceny „usług”.., spędzają tu iście „rajskie wakacje”, nie bacząc na to, iż Kenia zajmuje wysokie miejsce w rankingu osób zarażonych wirusem HIV. Ponoć przed każdym takim dłuższym układem, czarno – białe pary robią sobie badania. A inni w ogóle się nie przejmują i jak kiedyś usłyszałem: „Ja to robię już bez gumy! W moim wieku i tak prędzej umrę na raka albo zawał! A oprzeć się tym czarnym rączkom jest bardzo trudno…” A czarnych rączek, krągłych pośladków i wydatnych biustów, wieczorami na ulicach Mombasy i w rejonach hoteli jest bardzo dużo… Zwłaszcza w weekendy. Ubrane w obcisłe sukienki, leginsy albo krótkie spódniczki dziewczyny, krążą po ulicach i barach, polując na żądnych „wakacyjnych wrażeń” turystów.

Dlaczego to robisz? – pytam Rose we wspomnianym barze. „Mówiłam Ci.., zbieram pieniądze na wyjazd do Dubaju, tam chcę żyć i pracować”. A Ty – pytam inną dziewczynę tego samego wieczoru: „Bo lubię” – odpowiada. / „Lubisz dużo starszych mężczyzn?”, pytam zdziwiony 20 latkę… „No może nie aż tak, ale lubię seks i pieniądze.., a w doggy style i tak nie widzisz kto jest za tobą”… A Ty Vanessa? Vanessa ma 30 lat, ładne duże oczy i burzę loków na głowie (większość Kenijek ma sztuczne włosy, wszystkie warkoczyki i inne peruki kupuje się w markecie na półkach obok szamponów). „To nie jest tak Robert, że nie skończyłam szkoły, ćpam i sypiam na ulicy z kim popadnie, jak niektóre tu dziewczyny. Kiedyś jak większość miałam wartości, wierzyłam w ideały i marzyłam o prawdziwej miłości… Ale kiedy złożyłam papiery do pierwszej pracy, szef zmierzył mnie z góry do dołu i powiedział, że jak się z nim prześpię to dostanę pracę. W kolejnej pracy było to samo. I w kolejnej… Tak tu wygląda 90% rozmów kwalifikacyjnych dla ładniejszych dziewczyn. A jak jest w Europie?” – pyta mnie. W Europie Vanessa 99% rozmów tak nie wygląda odpowiadam… Za coś takiego płaci się kary albo idzie do więzienia. „No widzisz – mówi.., u nas jest zupełnie inaczej. Nie mamy takich możliwości, nie mamy pieniędzy, a musimy żyć. Ja mam trójkę dzieci, mąż pracuje dorywczo, a ja sprzedaję używane ciuchy. To za mało. Kiedy jesteś przyparty do ściany, zrobisz wszystko… Lwica na sawannie walczy o lwiątka którym grozi śmierć… Matka zrobi wszystko, aby uratować swoje dzieci…” Jej mąż nie wie, czym się zajmuje w weekendowe noce. Ale są takie dziewczyny, których partnerzy wiedzą. I podobnie jest z popularnymi „beach boysami”, którzy prowadzają dojrzałe kobiety do swoich domów, pokazując im swoją biedę, a te poruszone chętnie rozdają ze swojego majątku. Dla wielu Kenijczyków żyjących za kilka dolarów dziennie, to często jedyna opcja na przeżycie…

Dziewczyny na spełnienie marzeń…
Dziewczyny na spełnienie marzeń…

Większość z tych związków to krótkie – wakacyjne przygody. Czasem trwa to wspomniany zimowy sezon. Niektóre pary wiążą się na całe życie i można spotkać takie np. na rodzinnych zakupach w markecie. Choć to jest przykre, to obie strony korzystają na takim układzie. Kenijka z prowincji, mieszkająca w lepiance z cegły mułowej, chodząca codziennie z baniakiem po wodę, z marnymi szansami na pracę i rozwój, trafia w ręce bogatego mzungu (z j. suahili „biały”), który zabiera ją do hotelu. A tam piękny pokój, wanna z wodą bez limitu, pachnąca pościel, basen, all inclusive z szerokim wyborem jedzenia i alkoholi, prezenty, biżuteria, a czasem wyprawka do szkoły dla jej dziecka. Dla niej ten świat jest kompletnie nie osiągalny… Zapomina o różnicy wieku i wierzy, że może uda się jej oczarować „dziadka” , a ten zabierze ją do Europy, gdzie będzie wiodła wygodne życie. A dla niego słoneczne wakacje i młodziutka dziewczyna w „pakiecie”, której raczej by nie poderwał na ulicy w Europie. Podobnie jest z mężczyznami. „Znajdź mi mamę 50+, bo taka mnie pokocha” – mówi mój kolega kierowca, z którym jeżdżę na safari. Ma 30 lat… Zatem nic dziwnego w tym, że ja w Kenii jestem taki „piękny i słodki”… Nie tylko mam pieniądze, ale z racji młodego wieku jest duża szansa, że taka Kenijka naprawdę mnie pokocha i stworzy ze mną normalny związek. Dlatego nie zdziwiła mnie taka oto sytuacja w dniu powrotu do Polski…

Kupuję w markecie na koniec sezonu upominki: kenijską kawę, herbatę i kilka innych, kulinarnych pamiątek. Podchodzę do kasy, wykładam towar na taśmę i wita mnie kasjerka:

- Jambo, how are you? / (Cześć, jak się masz?) – zaczyna dziewczyna

- Thank you, I’m fine / (Dziękuję, dobrze) – odpowiadam

- Are you sure? (Jesteś pewny?) – pyta ponownie…

- Yes… / (Tak…) – odpowiadam zdziwiony… Czyżbym wyglądał na chorego albo coś myślę sobie?

- Are you sure that everything is good without me? / (Czy jesteś pewny, że wszystko jest w porządku beze mnie?). Uśmiecham się i odpowiadam grzecznościowo, by nie zrobić jej przykrości:

- Noo.., I am not sure…but… / (Nie… nie jestem pewny, ale …) – i dodaje szybko, że dziś wracam do kraju, że kończę pracę itp. (w zamyśle, by nie dać jej szansy na kontynuowanie zaczepnego flirtu).

– Can I flight with you? Will you pack me into a suitcase? – (Czy mogę lecieć z Tobą, czy spakujesz mnie do walizki?), pyta kasjerka w zwykłym markecie…

Tak niestety wygląda druga strona rajskich wakacji w Afryce…