facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Jeśliby zapytać przeciętnego turystę o najwyższą górę Grecji, zapewne odpowie, że jest nią Olimp. I w sumie poniekąd będzie miał rację. Mitologiczna siedziba 12 bogów olimpijskich, znana jest przez ludzi z całego świata. To tutaj odbyła się wielka walka pomiędzy tytanami i bogami z Zeusem na czele. To tę górę wybrali sobie bogowie na siedzibę, kiedy tę walkę wygrali. Tu żywili się ambrozją i pili boski nektar, schodząc często na ziemię i ingerując w sprawy ludzi. Każdy się o tym uczył, każdy coś tam pamięta :) . Ale Olimp to tak naprawdę nazwa całego masywu górskiego, wyrastającego nagle z nadmorskiej równiny. Właściwą siedzibą Zeusa i najwyższą górą Grecji jest Mitikas (2918 m n.p.m.) W tymże masywie, zdobyłem swój pierwszy szczyt, w marszu po koronę Europy…

W drodze na szczyt…
W drodze na szczyt…

Jadąc autostradą wzdłuż wybrzeża Olimpijskiej Riwiery, po prawej stronie cały czas towarzyszy nam widok potężnych gór. Szczególnie pięknie prezentuje się wąwóz rzeki Enipeas, będący jakby bramą i zaproszeniem do wejścia do środka… Tą właśnie drogą najczęściej ruszają turyści, chcący zdobyć najwyższą górę Grecji. Potrzeba na to dwóch dni, a ja nie miałem tyle czasu, pełniąc zawodowe obowiązki na sąsiedniej Tesalskiej Riwierze. Ruszyłem zatem z wyżej położonego punktu, jakim jest Prionia (1100 m n.p.m.), skąd można zdobyć Mitikas w jeden dzień. Kiedy tu dojechałem o 6 rano, było jeszcze ciemno. Spora liczba zaparkowanych aut, zapowiadała tłumy na szlaku. Większość jednak wystartowała dzień wcześniej i była w schronisku, do którego i ja zmierzałem. Szedłem więc sam, ostrożnie stawiając kroki i czekając aż wstające słońce oświetli mi drogę. Trasa początkowo nie różni się niczym od beskidzkich i sudeckich szlaków, prowadząc łagodnie w górę. O świcie wyszedłem z lasu w wąwóz i zaczęły się pierwsze ciekawe widoki. Mimo, iż podejście nie jest wymagające, to wysokość na GPS-e rosła szybko i „po chwili” byłem już w schronisku Spilios Aghapitos na 2066 m n.p.m. Tutaj zgodnie z przewidywaniami, była już spora grupa ludzi, szykująca się do drogi. Samo schronisko jest najlepszym z trzech, jakie tego dnia widziałem. Śniadanie, pamiątkowe kartki z pieczątkami i ruszyłem dalej.

Przepiękny szlak Zonaria…
Przepiękny szlak Zonaria…

Na tym etapie zaczyna się drugi, już bardziej wymagający kondycyjnie, odcinek. Droga prowadzi dość mocno pod górę, ale jest równa, choć momentami zdarzają się sypkie kamienie. Widoki dookoła przypominają nasze zachodnie Tatry. Idąc równym tempem, mijałem kolejnych turystów, słysząc ich ciężkie oddechy. Nie powiem moje serducho też pracowało, ale byłem lepszy ;). Przed wejściem na Mitikasa czekał na mnie szczyt Skala (2882 m n.p.m). Prowadząca na niego droga obfituje już w ładne widoki nagich gór, z rozległą doliną po lewej stronie. Tuż przed szczytem jest fantastyczny punkt widokowy na potężną i stromą dolinę o nazwie Zonaria. Widać też już dobrze Mitikas. Ale jest jeszcze coś… Meghala Kazania! Już sama nazwa wywoływała u mnie dreszcz podniecenia, kiedy wcześniej o tym czytałem. I jak zobaczyłem to na własne oczy, to ten przyjemny dreszcz powrócił ze zdwojoną siłą… Potężna i głęboka przepaść/kocioł, który czeka tylko na twój nieuważny krok lub zbytnie wychylenie..! Kapitalny widok największej jak do tej pory przepaści, jaką miałem okazję oglądać… Idąc dalej w stronę Mitikasa, co jakiś czas w szczelinach lub za prowizorycznym murkiem z kamieni, towarzyszy Ci ten przerażająco piękny widok…

Panorama na wąwóz rzeki Enipeas, aż po Morze Egejskie
Panorama na wąwóz rzeki Enipeas, aż po Morze Egejskie

Ze Skali do Mitikasa początkowo trzeba zejść w dół, by potem znów wspiąć się do góry. Od tego miejsca zaczyna się trzeci i najtrudniejszy odcinek wejścia na górę. Nie jest długi, nie wymaga szczególnej kondycji, ale jest trudny technicznie. To już bardziej wspinaczka niż trekking. Strome zejście ze Skali i strome podejście na Mitikasa. Wąska ścieżka, a częściej stąpanie po kamiennych „schodach” – a właściwie ścianie przepaści… Trudno się czasem minąć z innym turystą i trzeba uważać na spadające kamienie spod butów tych osób, które są nad tobą. Kiedy atakowałem szczyt (a co! przy tej wysokości mogę sobie pozwolić na takie określenie ;) ), schodziła z niego grupa z Serbii. Więc kiedy już wszedłem na górę, było nas w sumie czworo. A na górze? Zeusa nie zastałem, żony jego Hery też nie było, ani brata Posejdona, czy pięknej Afrodyty… Ale piękne były za to widoki! :) Rozległa panorama na Morze Egejskie, Równinę Katerini, Płaskowyż Muz, Wąwóz Enipeas, Góry Pindos i inne nazwy, które niewiele Wam powiedzą, dopóki tego nie zobaczycie na własne oczy… Obok sąsiadujący z Mitikasem Stefani (2909 m.n.p.m.), a z tyłu ponownie przepaść Kazania. Na górze spędziłem prawie godzinę, kontemplując wspaniałe widoki i ciesząc się z nowego rekordu wysokości i osiągniętego celu, o którym marzyłem przed przylotem do Grecji… Na szczycie w zamykanym pudełku jest księga wpisów, w której złożyłem osobistą dedykację.

Olimp (Mitikas) zdobyty!
Olimp (Mitikas) zdobyty!

Większość turystów wchodząc z Prioni przez Skalę, wraca taką samą drogą. Ale ja nie lubię powrotów tą samą drogą… Dlatego jako jedyny z tych, którzy byli na szczycie, zszedłem niebieskim szlakiem w dół w kierunku Zonarii i Stefani. Schodząc zrozumiałem, dlaczego jestem tu sam… Momentami prawie ściana! Do tego sypkie kamienie i ostre skałki, które będąc podstawą pod moje buty i uchwytami dla rąk, stałby się maszynką, która zmieliłaby mnie, gdybym poleciał na dół! Trzeba naprawdę uważać… Ale się opłacało, bo mimo iż zgodnie z przewidywaniami w południe zaczęły napływać chmury, to widok z tego miejsca na Mitikasa, a szczególnie na Stefani był imponujący… Właściwie ten drugi, niższy szczyt zrobił na mnie lepsze wrażenie. Mitikas jest „poszarpany”, nierówny, a Stefani bardziej zwarty, masywniejszy i mimo, że niższy, to wydaje się dostojniejszy. Szczególnie efektownie prezentuje się od strony Płaskowyżu Muz i pobliskiego tu szczytu Prophitis Ilias. Na płaskowyżu tym znajdują się dwa schroniska: Giosos Apostholidis i Christos Kakalos. To pierwsze zrobiło na mnie kiepskie wrażenie. To drugie – malutkie, było całkiem przyjemne. Po solidnym obiedzie czas było wracać na dół. Bardziej karkołomnej drogi chyba wybrać nie mogłem… Zupełnie przypadkowo znalazłem szlak oznaczony na niebiesko, który prowadził wąską granią pomiędzy dwiema przepaściami. Momentami były puszczone liny, bo nie było się czego złapać, a potknięcie groziło zjazdem po najeżonej kamieniami stromej ścianie..! Mimo to jakoś nie ufałem swoim ręką trzymającym linę i czasami chciałem schodzić bez trzymanki. Widać brak doświadczenia wspinaczkowego… O ile wchodząc na Mitikasa cieszyły mnie rosnące metry w górę, o tyle w tym momencie marzyłem, aby one szybko spadły i w końcu zaczęła się normalna ścieżka, zamiast tej grani i skał! Ale na wysokości około 2300 m n.p.m. najgorsze miałem za sobą i dalej było już „z górki” :) Od schroniska, gdzie zjadłem obiad, aż do punktu startowego schodziłem sam i wcale się innym nie dziwię, że nie wybrali tej drogi… Ale po wszystkim znów była satysfakcja…

W dół też nie jest łatwo…
W dół też nie jest łatwo…

Olimp (Mitikas) – mitologiczna siedziba bogów, 8 szczyt Europy, stał się moją pierwszą górą na szlaku do jej korony, którą mam zamiar zdobyć… Bo w górach jest wszystko, co kocham. Jak pisał Roman Rogowski w swojej Mistyce Gór: „Góry pozwalają spojrzeć na wszystko z innej perspektywy… Zwłaszcza sprawy zasadnicze: sens i cel życia, głębię i niepowtarzalność egzystencji, istotę wartości i nieprzemijalność tego, co naprawdę wieczne ”. Te słowa brzmią szczególnie, kiedy przypomnisz je sobie stojąc na szczycie góry, której hołduje się od starożytności…

GARŚĆ PORAD:

  • Trasa: Prionia – schr. Spilios Aghapitos – Skala – Mitikas – schr. Giosos Apostholidis – schr. Christos Kakalos – szlak pomiędzy Kalaghia i Gamarostalos do Prioni – 16 km, czas przejścia ok 6h 30min, suma wzniesień 1810 m, suma spadków 1880 m. Na trasie punkty z wodą tylko przy schroniskach. Warto się zabezpieczyć.
  • Warto poświęcić na wejście 2 dni, startując z Litochoro wąwozem rzeki Enipeas. W zależności od wariantu wejścia, dobrze być na Mitikasie do 11 rano. Od południa często pojawiają się chmury.
  • Poza schroniskiem Spilios Aghapitos, dwa wyżej wymienione nie są wysokich lotów jeśli chodzi o standard i zaopatrzenie. Ceny: kawa 1,5 euro, kanapka 2 euro, posiłek od 5 euro.
  • Warto wybrać się na Płaskowyż Muz i na szczyt Prophitis Ilias. Widok stąd na szczyt Stefani bajka… Z powrotem do Prioni można przejść kapitalną Zonarią.
Nastrajające widoki…
Nastrajające widoki…