facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Listopadowe popołudnie. Wysiadam na stacji nowoczesnego metra w Dubaju i kieruję się do największej na świecie galerii handlowej. Stamtąd przechodzę do tłoczącej się kolejki ludzi, aby jadąc do góry jedną z najszybszych wind świata, wjechać na najwyższy budynek na świecie – Burj Khalifa. Jeden cel, kilkadziesiąt minut i już pobiłem trzy życiowe rekordy! Ale tak jest, kiedy jesteś w Dubaju – mieście, w którym wszystko ma być „Naj”…

Zacznę od tego, że już na początku w Dubaju, ląduje się na jednym z największych i najładniejszych lotnisk na świecie. A można tu przylecieć lecąc jedną z najlepszych linii lotniczych świata, która rok rocznie, zajmuje czołowe miejsca w różnych rankingach. A żeby było miło, można zakupić bilet w lepszej klasie i spać na antygrawitacyjnym łóżku, mając na sobie nawilżającą skórę piżamę i być otulonym w pluszowy kocyk. Do tego jedzenie podane w porcelanowych naczyniach, najlepsze alkohole, pokładowy lounge, łazienka z prysznicem i kosmetyki Bvlgari! Cena? Nie chcecie wiedzieć... Inne ceny w Dubaji także zwalają z nóg.., ale wiele rzeczy jest także wyjątkowo tanich. Na przykłąd metro. Całodzienny bilet za jedyne 22 dirhamy. Jadę więc sobie najdłuższą linią metra na świecie, obsługiwaną przez komputer, stojąc w częśći przeznaczonej dla mężczyzn. Kobiety także mogą przebywać w wagonach z mężczyznami, ale jeśli chcą, mają dedykowane dla siebie częśći, oddzielone od reszty skłądu różową linią. Dla pań są tu także dedykowane specjalne taksówki, a nawet hotele z wydzielonymi tylko dla nich piętrami. A ponoć tak źle tym muzułmankom... ;).

Wieżowce i przepych Dubaju rozpalają wyobraźnię wielu, którzy chcieliby zobaczyć tą fascynującą metropolię. I faktycznie, nowoczesna tkanka miasta jest bardzo efektowna. Zawsze jestem pod wrażeniem podróżując wspominanym metrem, zwłaszcza na trasie od stacji Emirates Towers do Burj Khalifa. W Polsce póki co czegoś takiego nie znajdziecie… Podobnie jak patrzy się na najwyższy budynek świata. Smukły, wybija się ostro do góry. Jego wysokość (828 m) docenia się także z tarasu widokowego, na którym warto być w ciągu dnia, ale tak przed zachodem słońca. Z tej perspektywy samo miasto także robi wrażenie, ale klimat psuje jego ciągła rozbudowa. Kiedy jednak zapada noc i z widoku znikają dźwigi i niedokończone wieżowce, a miasto płonie milionami świateł, panorama z 124 piętra jest niesamowita! Zwłaszcza na szeroką ulicę Sheikha Zayeda, którą poruszają się setki samochodów… Sam budynek to oczywiście lista światowych rekordów: najwyższa liczba pięter, najdłuższa dwupoziomowa winda, najwyżej położony na świecie basen i meczet oraz jeszcze kilka innych. Zawrotu głowy można dostać także od czytania liczb związanych z budową obiektu…

Obok Burj Khalifa, kolejne symbole Dubaju, to hotele Burj al Arab, Atlantis the Palm, czy stok narciarski w galerii Emirates Mall. To ostatnie potrafi rozbawić, kiedy patrzy się na radochę Dubajczyków, jaką mają z zabawy na śniegu. W karnecie na stok w pakiecie z nartami, zawarta jest kurtka, ciepłe skarpetki i rękawiczki :). W Dubaju widać, że mieszkańcy lubią spędzać czas w centrach handlowych. Ale co tu innego robić, jak na zewnątrz zwykle jest upał i jak jest się Emiratczykiem, to ma się duże, bardzo duże, albo ogromne pieniądze... Zatem galerie, to miejsca na zakupy, rożnego rodzaju spotkania, rozrywki, a nawet na poranny jogging – bo w klimatyzowanej galerii znacznie przyjemniej się biega, niż w pustynnym słońcu… Gdyby jednak było Wam za chłodno od klimy, czy też na stoku narciarskim, to można zagrzać się podczas wizyty w toalecie, gdzie niektóre kibelki są podgrzewane!:).

Jeszcze więcej luksusu niż w galeriach, czeka na Was w słynnych hotelach. Burj al Arab... Ikona nie tylko Dubaju, ale też symbol bogactwa, prestiżu i marzenie wielu ludzi na świecie...  Ale większość z nich o wakacjach tutaj może zapomnieć... Ceny poza sezonem, zaczynają się od  8 000 zł za "skromny" pokój o pow. 170 metrów kwadratowych, po 50 000 zł za 2 piętrową suitę prezydencką o pow. 780 metrów kwadratowych z prywatną windą, kinem, biblioteką, jadalnią, spersonalizowanymi barami, do wyboru 14 poduszkami do snu i łóżkami dostosowującymi się do postawy śpiącego, prywatną plażą i SPA itd. itp… W sezonie, czyli okresie europejskiej zimy, jest jeszcze drożej. I  dla jasności... Powyższe ceny dotyczą 1 nocy ze śniadaniem... ! Nie gorzej jest w Atlantis the Palm wybudowanym na skraju słynnej Palmy Jumeirah, gdzie możecie spać w pokoju lub brać kąpiel w łazience, gdzie za panoramicznymi szybami, które są tu zamiast ścian, pływają sobie tysiące gatunków morskich stworzeń… To wszystko możliwe jest w mieście, które nie mając ani jednej naturalnej wyspy na swoim wybrzeżu, usypało ich sobie dziesiątki, nadając im kształtów wakacyjnych palm, czy mapy świata... Szczęśliwie dla turystów, zrobienie sobie tutaj efektownego zdjęcia, nic nie kosztuje ;).

Ale zejdźmy już trochę na ziemię. Dubaj szczególnie efektownie prezentuje się nocą. Miliony świateł na wysokich wieżowcach, tworzą z nich ogromne – miejskie „choinki”. Wtedy Burj Khalifa prezentuje się zdecydowanie najlepiej. Zwłaszcza podczas słynnych pokazów fontann i świateł. Zdecydowanie najpiękniejsze tego typu pokazy, jakie można zobaczyć. Podobnie rzecz się ma z Mariną Dubaju. Ta i za dnia także robi wrażenie, kiedy spaceruje się pośród wysokich wieżowców (w tym kolejne „naj” – najwyższy skręcony o 90 stopni budynek Cayan) i luksusowych jachtów. Polecam wypicie drinka w barze na 52 piętrze w hotelu Marriott, skąd można zobaczyć miejsce, które jeszcze na początku nowego milenium było puste, a dziś, stoją tu dziesiątki wieżowców i wykopana jest sztuczna marina... Szczególnie uroczo jest tutaj nocą i marina jest jednym z najlepszych miejsc w Dubaju na spacery.

Marina Dubaju nocą…
Nie sposób docenić fenomenu Dubaju, jeśli nie zobaczy się jego starego miasta. Klimat uliczek Bastakyi, spacer nabrzeżem Dubai Creek, czy rejs Abrą (tradycyjną łodzią), odciągają na chwilę uwagę od nowoczesności. Pokazuje to także galaktyczny przeskok jakiego dokonali Emiratczycy, po odkryciu złóż ropy. Kiedy ogląda się historyczną wystawę w Muzeum Dubaju, to nie można wyjść z podziwu, jak w tak krótkim czasie, mogło powstać tak nowoczesne miasto na pustyni! Podziw ten jednak mija, kiedy dowiadujemy się co się kryje za tym rozwojem…, i jaką cenę płacą emigranci zarobkowi między innymi z Idnii, Pakistanu, Bangladeszu, czy Filipin, żeby turysta mógł się zachwycać rekordami, a Emiratczyk żyć na niewyobrażalnym nawet dla nas w Europie poziomie. Warto pokręcić się w tej części miasta po lokalnych bazarach, gdzie nie tylko można zobaczyć tony biżuterii na złotym bazarze, ale kupić też ciekawe pamiątki.

Podczas kilku dni w Dubaju, można zobaczyć najwyższy budynek na świecie, najwyższy hotel, największe centrum handlowe z największym akwarium, największy złoty pierścionek, najwyższe – tańczące fontanny i inne największe powierzchniowo, najdroższe marki samochodów itd. itp. Tyle tych „naj”, że wydawać by się mogło, że Dubaj powinien znaleźć się na liście moich „naj miast”. Ale mimo tych wszystkich rekordów, zachwytów nad nowoczesną techniką, architekturą i najdroższymi cudami, nie włączam Dubaju do listy najlepszych miast, jakie w życiu widziałem. Raz, że brakuje mi tu czegoś więcej w tej metropolii…, a dwa, ta cała pogoń miasta, żeby być „naj” w każdej dziedzinie, jest mocno przesadzona, sztuczna, miejscami wręcz tandetna… Nie ma tu prawdziwego „arabskiego ducha”, jakiego można poczuć w innych miastach kultury Islamu. Mimo to warto jest Dubaj odwiedzić. Miasto zachwyca nowoczesnością, rozmachem, co w połączeniu z historią prostego żcyia beduinów, a dziś milionerów, żyjących w ultranowoczenym świecie, jest bardzo inspirujące... Ponadto Dubaj leży idealnie na trasie do wielu ciekawych krajów świata. Kilka dni (a nawet jeden) wystarczy, aby obejrzeć topowe atrakcje i można ruszać dalej. Chyba, że macie na koncie kilka milionów, to wtedy otwierają się dla Was inne możliwości i można doświadczać tych „naj” – lepszych przeżyć…

GARŚĆ PORAD:

  • Podróżowanie metrem, to zdecydowanie najlepszy środek transportu w Dubaju. Szybko dowiezie Was do większości atrakcji i niewiele kosztuje. Radzę przejechać się choć raz w wagonie pierwszej klasy, lub złapać miejsce na przodzie składu, przy szybie z widokiem na nowoczesne wieżowce po trasie… Do pozostałych miejsc, dowiązą Was szybko relatywnie tanie taksówki.
  • Zarezerwujecie hotel blisko stacji metra, bo tańsze noclegi są oddalone od największych atrakcji.
  • Bilet na taras widokowy na Burj Khalifa kupcie przez internet. Znacznie niższa cena i nie czeka się w długiej kolejce. Podobnie warto to zrobić z innymi atrakcjami.
  • Pospacerujcie uliczkami urokliwego Madinat Jumeirah. Tutaj też można zrobić najlepsze zdjęcie hotelu Burj al Arab, jeśli nie wchodzi się do środka na kawę, czy posiłek, co wcale nie jest tak kosmicznie drogie. A dle tego wnętrza warto...
  • Dubaj to niezliczona liczba atrakcji, których przybywa każdego roku... Oprócz tych opisanych, a nie kosztujących miliony, warto jeszcze zaliczyć: The view at the Palm, Skywallk, Dubai Frame, Park Wodny Aquaventure, Ski Dubai. Z tych droższych, ale do zapamiętania na całe życie są choćby skok w tandemie nad palmą i wynajęcie sportowego samochodu na cały dzień... 
  • Przeczytajcie książkę Jacka Pałkiewicza „Dubaj prawdziwe oblicze”, która pokaże Wam co kryje się za fasadą przepychu, nowoczesności i rekordów…
Dubaj nocą z tarasu Burj Khalifa
Dubaj nocą z tarasu Burj Khalifa