facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Archipelag Maltański od lat cieszy się popularnością wśród Polaków, na krótkie wypady za granicę. Dobrze rozwinięta na miejscu sieć połączeń autobusowych, ułatwia podróżowanie i nie trzeba martwić się lewostronnym ruchem. Ale jak zjedzie się z głównych szlaków, to na drodze jest pusto, spokojnie i…, można z przyjemnością popedałować rowerem! Z uwagi na swoje niewielkie rozmiary, obie wyspy: Malta i Gozo, są łatwym tematem do objechania rowerem. Może nie ma tu specjalnych ścieżek rowerowych, ale poza głównymi miejscowościami, drogi są względnie rzadko uczęszczane. Jeśli macie 4 dni wolnego, to możecie je zagospodarować w taki oto sposób…

Malta – część północna

Zapewne jak przybędziecie na Maltę, waszą bazą wypadową będą Valletta, albo Bugibba. Stolica to nie temat na rower, a na spacer, o czym przeczytacie w relacji Malta – czyli małe jest piękne… Wyspę można podzielić na trzy wycieczki – pętle. Tą północną można zacząć od Bugibby, w której poza promenadą nad morzem i nocnym życiem w sezonie, nie ma nic ciekawego. Kierując się w stronę Meliehy, czeka Was stromy podjazd. Malta jest urozmaicona wieloma pagórkami, przez co mimo niewielkich wysokości i rozmiarów, można się tu zmęczyć… Ale za to jakie panoramy! Podjazd do Meliehy, rekompensują widoki najładniej położonego kościoła na wyspie, z piękną fasadą. Pośilając się w pobliskiej kawiarni, można ruszyć dalej na północ, w stronę Półwyspu Marfa. Był podjazd, to będzie i kapitalny zjazd! Półwysep to płaska, nieduża pętla, której największą atrakcją jest Blue Lagoon (rower trzeba zostawić na parkingu i podejść kawałek po stromych skałach). Kusi żeby się wykąpać, ale miejsce jest niebezoieczne z uwagi na ostre skały i pływy… Zanim dojedziecie na płn.-wsch. część wyspy, warto jeszcze zatrzymać się w Czerwonej Wieży, skąd rozpociera się ładny widok na okolicę i sąsiednią wyspę Gozo. To jedna z wielu wież obronnych z czasów Joanitów, o której historii poczytacie z ulotki w języku polskim! Jadąc na wschód, przy morzu mija się Popeye Village. Wioskę zbudowano na potrzeby filmu o słynnym osiłku, jadającym szpinak (grał go Robin Williams). Scenografia została i trzebab było coś z tym zrobić, więc dziś jest banalną atrakcją turystyczną, której największą zaletą, jest zdjęcie z klifu na którym będziecie. Jadąc dalej, mija się spokojne wioski, pola otoczone kamiennymi murkami, liczne tutaj opuncje i strome klify. Tak dotrzecie do jednej z najpiękniejszych zatok na wyspie: Ghajn Tuffieha. Widok z klifu jest imponujący i będzie to zasłużona nagroda po przebytych kilometrach. Przez Manikatę, główną drogą można wrócić do Zatoki św. Pawła i Bugibby, i zatoczyć tym samym około 50 km pętle, po północnej części wyspy.

Melieha
Melieha

Malata – część centralna

Jeśli mielibyście poświęcić tylko jeden dzień na wycieczkę rowerową po wyspie, to powinna to być wycieczka po jej centralnej części. Bo ta około 60 km pętla (z Bugibby, z Valletty będzie trochę mniej), zawiera w sobie kilka topowych atrakcji na Malcie. Ale zacznę od atrakcji mniej znanej, choć będącej „naj”: największa kopuła kościoła na Malcie, jaką jest Rotunda sanktuarium maryjnego w Moście. Choć wystrój wnętrza nie jest imponujący i przywodzi raczej na myśl proste, wiejskie zdobnictwo, to rozmach kościoła jest imponujący. A wszystko za sprawą lokalnego księdza, który miał wizję stworzenia tu drugiego Panteonu, na wzór tego z Rzymu. Polecam dopłacić do wejścia na kopułę. Można też zwiedzić podziemny schron pod bazyliką. W dalszą drogę warto udać się do Attard, dawnej letniej rezydencji bogatych mieszkańców wyspy, co widoczne jest w zabudowie tutejszych willi. Dziś mieszka tu prezydent i w takich prestiżowych okolicznościach, można chwilę odpocząć w tutejszych Ogrodach św. Antoniego. Mijając w oddali cudowną Mdinę, do której wrócicie po południu, przez Zegub i Sigihevi, dojedziecie do słynnej Blue Grotto. W Sighievi jest kolejny piękny kościół (znów kościół pomyślicie?!). No taki kraj… Ponoć trzeci najbardziej religijny spośród tych chrześcijańskich, więc spotkacie tu dużo sakralnych atrakcji. Sama miejscowość ma też fajny klimat z targami owoców, rybami i lokalnymi produktami. Błękitna grota nad morzem (Blue Grotto), jest dziś jedną z wizytówek Malty. Warto ją odwiedzić rano, tak do południa, kiedy są najlepsze widoki (nie zjeżdżajcie na Blue Grotto view point!, bo najlepszy widok jest z góry). Fani starożytnej archeologii mogą zwiedzić pobliski Park Historyczny Hagar Qim, z zespołem świątyń starszym niż piramidy (dla zainteresowanych). Pozostali mogą udać się w dalszą drogę do kolejnej topowej atrakcji wyspy – Klifów Dingli. Ciągną się one przez kilka kilometrów, wybierzcie swoje miejsce i podziwiajcie. W okolicy jest też najwyższy punkt na Malcie (Ta Dmejrek, 253 m.n.p.m.). Gdyby nie rower, można by nad klifami z powodzeniem zostać do zachodu słońca. Ale przecież musicie wrócić do hotelu… Więc niech motywacją będzie „wisienka na torcie”, jedno z najpiękniejszych średniowiecznych miast jakie w życiu widziałem: Mdina! Cudo…! Jak w skansenie.., jak w innym świecie i innej epoce (kręcono tu m.in. Grę o Tron). Miasteczko ma fantastyczny klimat i jest jedną z największych atrakcji archipelagu. Wieczorem jest ładnie podświetlone, ale decyzję o powrocie w nocy, pozostawiam Wam. Centralna część Malty i ta pętla, to sporo atrakcji. W zależności od tempa jazdy i waszego stylu zwiedzania, warto pomyśleć, na których miejscach najbardziej Wam zależy i na nich się skupić.

Typowa dróżka na wyspie, jaką będziecie jeździć
Typowa dróżka na wyspie, jaką będziecie jeździć

Malta – cześć południowa

Albo część wschodnia, bo zależy jakby tu na wyspę popatrzeć. To najrzadziej odwiedzana część Malty. Można by się ograniczyć do trzech miejsc: Marsaskala, Marsaxlokk i Tarxien. Pierwsze dwie, to ładne miejscowości nadmorskie. Marsaskala to taki mini fiord z deptakiem i piękną Campanillą (wieżą w włoskim stylu). Marsaxlokk uważana jest za najładniejszą miejscowość na wyspie. To nie prawda. Ładne jest tu nagromadzenie charakterystycznych dla wyspy, kolorowych łodzi rybackich luzzu. Można dzięki temu zrobić przewodnikowe zdjęcia. A sama miejscowość jest przeciętna. Mimo to, warto. Tarxien, to ponownie temat megalitycznych świątyń z listy UNESCO, dla zainteresowanych. Jeśli bazą wypadową będzie Valletta, to całość zamknie się w 30 km. Można to jednak poszerzyć o przejazd zatokowym wybrzeżem i odwiedzeniem kilku punktów widokowych, jak choćby: Basen św. Pawła w okolicach Marsaxlokk, czy klifowe wybrzeże na południe od Biżebbugi, która to miejscowość jest popularnym kurortem i gdzie można odpocząć i coś zjeść. Wtedy pętla zwiększy się nam do około 50 km.

Chwila relaksu…
Chwila relaksu…

GOZO

Na wyspę przepłyniecie z portu Cirkewa na północy Malty. I podobnie jak na stołecznej wyspie, mimo jeszcze mniejszych rozmiarów Gozo, liczne pagórki i zjazdy do zatok, mogą zmęczyć. Na Gozo panuje inny klimat niż na Malcie. Jest spokojniej i bardziej sielsko. Mniej turystów. Często można spotkać starszego pana jadącego na osiołku, co dziś nie jest już tak powszechne. Rolnicze pagórki, małe wioski, i jak to w religijnym kraju – mnóstwo kościołów. I są też klify. Przerażająco piękne jak Ta Cenc, nad których krawędzią stałem z rowerem, 150 m nad błękitnym morzem. Do klifów prowadzi ścieżka, a następnie trzeba zostawić rower na dole i spacerować lub kontemplować. Zjadłem tu jedno z najpiękniejszych, drugich śniadań w życiu…

Nad klifami Ta Cenc!
Nad klifami Ta Cenc!

Ich przedłużeniem jest Sanap Cliffs, gdzie mamy do dyspozycji elegancką ścieżkę i ławki (zachody słońca!). Dalej polna, a potem asfaltowa droga prowadzi do zatoki Xlendi. Wyjechać z niej pod górkę jest ciężko.., ale trzeba, bo warto dotrzeć do Dwejry, gdzie kiedyś znajdował się symbol archipelagu: Azure Window, który zawalił się w 2017. Obecna atrakcyjność wybrzeża i tak jest godna wizyty tutaj. Kolejnym ładnym punktem będzie północne wybrzeże w okolicy Wied il Mielah. Klify klifami.., ale na Gozo są też godne uwagi miejscowości jak Mgar gdzie przypłyniecie, Xewkija z kolejnym pięknym kościołem z ogromną kopułą, ale przede wszystkim stolica wyspy – Rabat. Wąskie uliczki, ślepe zaułki i tutejsza cytadela… To jak miasto w mieście i można się poczuć jak w zachwalanej przeze mnie na Malcie – Mdinie. Elegancko odnowiona, z ciekawymi wystawami, z przepiękną barokową katedrą i najładniejszą panoramą na wyspę dookoła… A panorama ta, to rolnicze pagórki, małe poletka ogrodzone murkami, wiejski, spokojny klimat i prostota życia… Ten spokój zachęca, by na Gozo pozostać dłużej… Więc jeśli macie czas, to polecam, bo opisane tu miejsca, to minimum jeden dzień na rowerze.

GARŚĆ PORAD:

  • Na wyspach niewiele jest ścieżek rowerowych. Ale poza głównymi miejscowościami, nie ma dużego ruchu. Do części opisanych atrakcji prowadzą drogi gruntowe. Dlatego polecam wynająć rower turystyczny lub górski.
  • Polecam wypożyczalnie https://ecosportsltd.com/ Rower na 3 dni od 45 euro.
  • Prom z Malty na Gozo nic nie kosztuje. Płaci się za powrót. Bilet na osobę z rowerem, kosztuje 6 euro i kupuje się przed wypłynięciem. Siatka połączeń jest gęsta.
  • W głównych miejscowościach i na głównych drogach, pamiętajcie o lewostronnym ruchu!
Sielski krajobraz Gozo.
Sielski krajobraz Gozo.