facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Gdybyśmy popatrzyli na wiadomości z ostatnich kilku lat, to ciągle na świecie dzieje się coś złego. W zamachach w londyńskim metrze zginęło 56 osób. W Norwegi Breivik na wyspie Utøya, rozstrzelał 69 ludzi. W Tunezji inny wariat zabił 39 osób na plaży w Susie. W innym zamachu w tym samym kraju, zginęło trzech polskich turystów. Do dziś nie odnaleziono malezyjskiego samolotu z 227 osobami na pokładzie. Kolejny samolot tej samej linii, zestrzelono nad Ukrainą. W Paryżu zabito pracowników redakcji Charlie Hebdo, za rzekomą obrazę Islamu. ISIS co jakiś czas obcina niewiernym głowy, a przed zamachami nawet nie ustrzegła się stolica Unii Europejskiej – Bruksela. Do tego głód, bieda i wojny. Tak jakby nic innego na świecie się nie działo… I jak tu w tych strasznych czasach gdziekolwiek wyjechać? Jak ja mogę żyć i pracować na przykład Turcji (zachodzą w głowę moi znajomi), gdzie tylko od początku tego roku były już trzy zamachy bombowe!

Turysta czy terrorysta..?

Niemal każdego dnia dostajemy nową porcję tragicznych wiadomości. Do tego dochodzą wieści z naszego „podwórka” o morderstwach, kradzieżach i patologiach. Nie jestem fanem teorii spiskowych, ale możnaby się pokusić o stwierdzenie, że ktoś celowo zaśmieca nam głowy takimi informacjami, bo przecież na świecie dzieją się też dobre rzeczy. Ale nie od dziś wiadomo, że najchętniej oglądane są złe informacje. Sami jesteśmy więc sobie winni, bo lubimy takie oglądać. Ale ten informacyjny „fast food” robi nam papkę z mózgu, odbierając racjonalne myślenie… Przez takie informacje wypacza nam się realny obraz nie tylko własnego kraju, ale przede wszystkim świata. Bo co Polak, który nigdy nie był za granicą może powiedzieć np. o Turcji? W mediach ma tylko ciągle informacje: bomby, uchodźcy, wojna w Syrii, problemy z Kurdami. Czy dostanie informacje o słońcu, plażach, wspaniałych krajobrazach, fascynujących zabytkach i tysiącach zadowolonych turystów?… A co może powiedzieć np. o Tajlandii? Powie pewnie: „Budda, plaże, tsunami, dziwki i narkotyki”… No to weźmy teraz w drugą stronę. Co mieszkaniec dalekiego kraju powie nam o Polsce? „Papież, Lewandowski, problemy z demokracją, gazowanie Żydów, katastrofa Smoleńska”. Co by powiedział o Polaku stereotypowy Europejczyk z Zachodu? „Polak to pijak i złodziej!” I tak my myślimy o nich, a inni o nas. Na podstawie szczątków informacji i utartych stereotypów. Te informacje, które do nas docierają zgodnie z powyższą zasadą – są najczęściej negatywne. I żyjemy w świecie takich bzdur, które tworzą nasz światopogląd na temat innych krajów i ludzi w nich mieszkających.

Może bezpieczniej z bronią?...

Więc jak w tych strasznych czasach wyjechać gdzieś za granicę? W Niemczech uchodźcy Cię obmacają, w Turcji wysadzą, w Indiach zgwałcą, w Tunezji rozstrzelają, a jeszcze gdzie indziej obetną Ci głowę. Czyli zgodnie z reklamą, jaką ostatnio widziałem w Internecie, najlepiej pojechać na tanie i bezpieczne! – wczasy w Juracie!:). Jestem zapalonym krajoznawcą i Ojczyzny nie zamieniłbym na żaden inny kraj. Ale z całym szacunkiem do polskiego morza… Z doświadczenia wiemy, że urlop dla większości Polaków to: niskie ceny, słońce, piaszczysta plaża i all inclusive. Nad Bałtykiem turysta znajdzie tylko tę plażę… No ale jest bezpiecznie, jak reklamuje się wspomniany ośrodek. Po co ten przymiotnik „bezpieczne” i granie na ludzkich emocjach?! Jak każdy facet lubię samochody. Ale jak zajrzę pod maskę, to poza ogarnięciem podstawowych spraw, nie jestem w stanie nic więcej zrobić. Co więc robię jak mi się z autem coś dzieje? Jadę do mechanika – czyli radzę się specjalisty. Co robi Polak, jak nie jest pewien, czy wyjechać do danego kraju na wakacje? Zamiast zapytać specjalisty od podróży, ogląda telewizję (gdzie ciągle o zamachach i wojnie), pseudo-specjaliści ostrzegają przed wyjazdami i decyzja wnet zapada – w tym roku urlop na działce albo Dziwnówek. W ubiegłym roku jedna z polskich stacji telewizyjnych, zapytała moich turystów w Turcji: „Czy Państwo wiedzieliście, co tutaj się dzieje, zanim kupiliście wakacje do Turcji?”. To było podczas wycieczki, którą prowadziełm. Jak tylko usłyszałem to stwierdzenie „co tutaj się dzieje”, miałem ochotę podejść do dziennikarza i zapytać: ” niech mi Pan powie, co tutaj się dzieje, bo ja co tydzień odwożę dziesiątki zadowolonych turystów na lotnisko, którzy spędzili tu wymarzone wakacje”. Zobaczcie, jak zadano pytanie, aby uzyskać pożądaną dla dziennikarza odpowiedź. I turyści zgodnie z intencją odpowiedzieli: „No baliśmy się, wiedzieliśmy, że nie jest spokojnie itd.” Czemu nikt z telewizji nie przyleci do dowolnego kraju i nie nakręci tysięcy Polaków na plaży? Bo to mało interesujące! A jak zginęli Polacy w muzeum w Tunisie, to były tam wszystkie stacje. Codziennie nowe informacje, dowody, spekulacje, czy biuro zawiniło, łącznie z powrotem zwłok do Polski i pogrzebami. Tydzień antenowy zajęty – oglądalność satysfakcjonująca…

To nie katastrofa, to studio filmowe ;)

Antypropaganda jest tak duża, że wywołuje pewną psychozę – paraliż w społeczeństwie, które ani myśli wyjechać za granicę. Ulegają jej czasem nawet sprzedawcy w biurach podróży, bo jak tu namówić klienta na urlop w Egipcie czy Turcji, kiedy ten panicznie się boi? A jak jest naprawdę w tych krajach? Poza tym, że jest mniej turystów, to nic się tam nie zmienia. Słońce świeci, ciepłe morze, życzliwi ludzie, smaczna kuchnia, każdy zajęty swoim życiem, idzie dalej do przodu. Sezon turystyczny nadal trwa. Wystarczy logicznie pomyśleć. Czy tysiące osób pracujących na świecie w obsłudze ruchu turystycznego to samobójcy, którzy na własne życzenie pchają się na śmierć?! Piloci, rezydenci, pracownicy baz nurkowych, kelnerzy, barmani. Wszyscy spędzają długie miesiące za granicą i normalnie tam pracują. Żadne biuro w kraju i za granicą, nie wyśle turysty tam, gdzie naprawdę jest niebezpiecznie. Te incydentalne wypadki, które tak bardzo się uwypukla, to tylko kropla w morzu tego, co się dzieje w określonym kraju. Gdyby wybuchła bomba ostatnio w tym wrocławskim autobusie, idąc za tokiem myślenia ludzi, żaden turysta z Niemiec nie powinien już odwiedzić swojego dawnego Breslau. Ba – żaden Polak nie powinien pojechać już do Wrocławia, bo przecież w tym mieście na pewno go wysadzą w powietrze! Pójdźmy dalej. Żaden pasażer nie powinien wsiąść do samolotu linii Germanwings, bo pilot najpewniej rozbije samolot o ziemię, jak jeden już tego dokonał. Zostańmy w domu na 1 listopada, bo każdego roku podczas akcji „znicz”, ginie na polskich drogach kilkanaście osób. Nie jedźmy na długie weekendy nad wodę, bo zawsze podczas nich wielu się topi.., itd., itp. Widzicie w tym jakąś logikę?…

Nie bójcie się.., ja Was obronię ;)

Nie jestem może globtroterem, ale trochę już po świecie pojeździłem... I wierzcie mi, nigdzie – w żadnym kraju, ani razu nie czułem się zagrożony. Czy to jeżdżąc stopem po Kambodży na pace pick-upa, czy w Tajlandii błądząc z ciężkimi plecakami, ciemną nocą w 8-milionowym Bangkoku. Czy gubiąc się w jeszcze większym Stambule z rowerem i sakwami. Śpiąc pod namiotem w Grecji, łapiąc bryczkę na stopa w nocy, w szczerym polu na Kubie, w labiryntach uliczek Fezu i Marrakeszu, w Egipcie w konwoju wojskowym przez pustynię, śpiąc w chłodni tira na parkingu w Rumunii, na szlaku w malezyjskiej dżungli i wielu innych miejscach i sytuacjach. Zawsze i wszędzie, spotykałem się z życzliwością ludzi, uśmiechem i bezinteresowną pomocą. Dlatego, kiedy będziecie chcieli gdzieś wyjechać, a nie jesteście pewni, to zapytajcie u źródła, a nie czerpcie informacji z mediów, gdzie tylko wojny i morderstwa… Nie dajcie się wciągnąć w tą spiralę strachu, bo świat jest o wiele bardziej przyjazny, niż Wam się go pokazuje. Wystarczy rzut oka na kilka moich artykułów i zdjęć w galerii. Widzicie tam gdzieś strach, który na siłę pokazują inni, a który to blokuje Wam dostęp do wymarzonych podróży?

Świat jest pełen uśmiechu i życzliwości...