facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Każdy z nas słyszał kiedyś powiedzenie: "To jak być w Rzymie i nie widzieć Papieża". Pomijając, że odnosi się ono najczęściej do podkreślenia jakiejś oczywistości w określonej sytuacji, to w turystycznym kontekście, faktycznie większość przybywających do Rzymu, raczej na pewno skieruje swoje kroki do Watykanu. Może nie po to, by spotkać się z samym Papieżem, ale Bazylika i Plac św. Piotra, to niepodważalnie jeden z symboli miasta, których nie można przegapić. Ale czy w innych miejscach też tak to działa? Czy podróżujący udający się do różnych krajów, zwiedzają go choćby trochę? Z perspektywy kilkunastu lat spędzonych w podróży, śmiało mogę powiedzieć, że niestety nie. Wielu nawet nie kwapi się, by zobaczyć jego największe atrakcje, nie wspominając o jakimkolwiek zagłębieniu się w historię i kulturę kraju... Zdecydowanie ciekawszym zajęciem jest wstać rano, zarezerwować leżak i przeleżeć cały dzień przy basenie, jedząc frytki, hamburgera, makaron i popijając to drinkiem z colą... Zanim napiszę co o tym sądzę, przyjrzyjmy się kilku przykładom z mojego doświadczenia...

Paxy czy podróżnicy?
Paxy czy podróżnicy?

Egipt

Kiedyś za czasów pracy na stanowisku doradcy ds. turystyki w biurze, odwiedza mnie klientka mówiąc, że chce pojechać do Egiptu, wypocząć i zobaczyć piramidy. "To fajnie - mówię, zatem kiedy i do jakiego hotelu chciałaby Pani pojechać?" A ona wyciągając mi zdjęcie kobiety na leżaku z widokiem na Morze Czerwone i piramidy mówi: "Do tego hotelu z widokiem na piramidy"! Rozumiejąc, że nie każdy zna się na geografii, wytłumaczyłem Pani, że z hoteli w Hurghadzie do piramid w Gizie jest jakieś 500 km w jedną stronę, a zdjęcie to tylko fotomontaż (swego czasu Egipt reklamował się takim właśnie bilbordem, z widokiem turystki na leżaku, morza i piramid:)). Rozczarowana kobieta stwierdziła, że to zdecydowanie za daleko, że ona chce wypocząć, zarezerwowała więc jakiś hotel i przez tydzień się z niego nie ruszyła. Być w Egipcie i nie widzieć piramid? Oczywiście, że się da, a ta Pani to jeden z wielu na to przykładów.

Tajlandia

Już sama nazwa kraju przyśpiesza bicie naszego serca i wywołuje przyjemne skojarzenia. Orientalna kultura, rajskie plaże, smaczna kuchnia. Tajlandia to dla turysty jedna z tańszych możliwości pojechania na egzotykę i wielu z niej korzysta. Lecą więc hurtowo do Bangkoku, zwiedzają pobieżnie miasto, a potem lądują w słynnej Pattayi. A tam zatłoczona plaża, piętrowe hotele, tajskie masaże z "happy endem", bary go go, setki dziewczyn na ulicach, czekających na spragnionych wrażeń klientów i pokazy do wyboru: ping pong show, fuck show, lesbian show i inne, jakie tylko sobie turysta zamarzy. Do tego tanie jedzenie, morze alkoholu i jakby się dobrze zakręcić, także dostęp do narkotyków. Jednym zdaniem: kwintesencja kultury Tajlandii...! Czy któryś z amatorów korzystający z wyżej wymienionych atrakcji wie, co to naprawdę Tajlandia? Czy miał okazję zobaczyć prawdziwą Tajlandię z jej niesamowicie bogatą kulturą, piękną przyrodą i życzliwością uśmiechniętych mieszkańców (pomijając wymuszoną życzliwość zmuszonych do prostytucji dziewczyn...)? Byłem w tym kraju kilkakrotnie, zjeżdżając go wzdłuż i wszerz. I wierzcie mi, że w większości nie wygląda on tak, jak wyżej to opisane, i jak Tajlandię widzi i doświadcza wielu turystów.

Krzykliwe pseudo atrakcje Tajlandii…
Krzykliwe pseudo atrakcje Tajlandii…

Maroko

Jestem na spotkaniu informacyjnym dla swoich klientów w hotelu w Agadirze. Ledwo się zdążyłem przedstawić, a jedna z turystek wrzeszczy: "Proszę pana, co to za hotel, co to ma być?! Wczoraj na kolacji nic nie było do jedzenia, tylko jakaś niedobra kapusta! Ja już nigdy nie przyjadę do tego Maroka!" Pozwólcie, ze wyjaśnię… Pani spędziła w hotelu pierwszą noc z 2-tygodniowego pobytu. Zjadła jedną kolację, po której już stwierdziła, że jedzenie jest niedobre... Ale to mało ważne. Ważniejsze jest to, że po tej jednej kolacji, przekreśliła całe Maroko z jego niezwykłym bogactwem muzułmańskiej kultury, niesamowitymi medinami Fezu i Marrakeszu, kapitalnym meczetem Hassana II w Casablance, jednymi z najładniejszych gór, jakie w życiu widziałem i zatopionymi w nich berberyjskimi wioskami. Jedna kolacja, jedna niesmaczna kapusta, koniec - nie chce zobaczyć kraju i nie wróci już do Maroka...!

Ważniejsze jedzenie w hotelu, czy orientalna kultura?
Ważniejsze jedzenie w hotelu, czy orientalna kultura?

Hiszpania - Majorka

Wczesny poranek... Siedzę na stromym klifie z widokiem na Półwysep Formentor i jem śniadanie. Dookoła nie ma nikogo… Jest tylko wschodzące coraz wyżej słońce, przestrzeń, nad którą szybują ptaki i szum fal, które delikatnie rozbijają się blisko 200 metrów pode mną... To jedno z najpiękniejszych śniadań, jakie w życiu jadłem, daleko poza hotelem. To było pod koniec pobytu na wyspie, podczas którego zwiedziłem wiele wspaniałych miejsc. I kiedy tego samego dnia wróciłem do mojego hotelu, ponownie zastałem turystów zalegających na leżakach, którzy co najwyżej ruszyli się do miejscowego sklepu po piwo, bo w hotelu mieli 2 posiłki, więc taniej było kupić alkohol na zewnątrz… Mając w pamięci pocztówkowe miejsca, jakie widziałem, było mi tych ludzi po prostu żal...

Najważniejsze to zarezerwować leżak…
Najważniejsze to zarezerwować leżak…

Turcja

Jeden z moich ulubionych krajów. Tak niesamowite bogactwo kultury i krajobrazów, że niewiele krajów może się takowym pochwalić. Raz przyszedł klient - jako reprezentant rodziny na spotkanie ze mną, i udało mi się go przekonać do zobaczenia choć trochę z tego bogactwa. Przecież Turcja to nie tylko hotele, all inclusive i plaża... Wypisałem mu voucher na piękną wycieczkę i chwilę jeszcze zostałem w recepcji. Po chwili klient wraca ze spuszczoną głową i mówi: "Panie Robercie, żona mnie zlinczowała, jak dowiedziała się, że jedziemy na wycieczkę. Mieliśmy wypoczywać i żona się wściekła, że musi gdzieś jechać. Czy możemy zrezygnować?" Jasne, że mogli zrezygnować. Anulowałem wycieczkę, zanim jeszcze wysłałem zgłoszenie do kontrahenta. Przecież hotelowy basen i leżak, na pewno są lepsze od baśniowej Kapadocji...

Ja tam wolę bajkową Kapadocję od leżaka 😉
Ja tam wolę bajkową Kapadocję od leżaka 😉

Bułgaria

Na koniec listy przykładów Bułgaria - kwintesencja "prawdziwego podróżnika". Jadąc tu w sezonie, człowiek stoi w korkach na drodze przed kurortami. Wydawać by się mogło, że za chwilę nad morzem czeka nas coś niezwykłego... Dojeżdżamy i w końcu jest: zalana leżakami plaża, bary z fast foodami i sklepy z podróbkami, dyskoteki i bary go go, a obok nich sex shopy z reklamami viagry i erotycznych zabawek. Do tego zdjęcia z legwanami i krokodylami, z zaklejonym taśmą pyskiem i wiele innych tego typu atrakcji. Czyli jest wszystko, co najważniejsze do udanej podróży… A czy ktoś tu przypadkiem nie zapomniał choćby o 1000- letnich bułgarskich cerkwiach albo pięknych Rodopach, Bałkanach czy Górach Piryn...?

Wypoczynek paxa…
Wypoczynek paxa…

Opowiada mi kiedyś kolega pilot w Turcji, że miał okazję odwozić na lotnisko turystów z Alanyi, wracających z wypoczynku. Jak na pilota przystało, mikrofon jest jego żywiołem, więc zagaduje tych turystów o wakacje: "I jak się Państwu w tej Turcji podobało? Kto był w Kapadocji albo w Pamukkale?" Cisza... "Kto próbował çay?" Cisza... "A kto był na wzgórzu Kale?" Nadal cisza. Zdziwiony w końcu pyta: "A czy Państwo w ogóle byliście w Turcji?"... Jak można być w Turcji i nie zobaczyć Kapadocji? Jak można będąc w Maroku nie odwiedzić Marrakeszu? W Kenii nie pojechać na safari? W Tajlandii nie wejść do buddyjskich świątyń? Na Costa del la Luz nie odwiedzić Sewilli? Na Kubie nie zobaczyć Havany? W Egipcie piramid? itd., itp. Ale są tacy ludzie! I są ich tysiące, co potwierdzają moje obserwacje na całym świecie! Jadą setki kilometrów autem bądź autokarem, lub lecą kilka godzin samolotem tylko po to, by na miejscu się najeść, napić i wyleżeć. To po co tak daleko jadą? Przecież mogą sobie kupić wódkę i colę, zamówić pizzę, położyć się na materacu na balkonie lub w ogródku i leżeć! Jaki jest sens jeżdżenia gdziekolwiek, skoro głównym celem takiego wyjazdu jest przewracanie się z boku na bok na leżaku? "My chcemy wypocząć i się wyleżeć, aż dostaniemy odleżyn" - powiedzieli mi kiedyś turyści... No to połóżmy się w domu i leżmy. Po co tracić pieniądze na lot i hotel? Po co zajmować miejsce w samolocie ciekawemu świata podróżnikowi? Przecież ten wyjazd i tak niewiele wniesie do życia takiego turysty... Co to za podróżowanie, siedzieć w hotelu i leżeć na leżaku, a potem chwalić się, że "ja to już byłem w Egipcie, Turcji, Hiszpanii, Grecji, Tunezji" i nie wiem gdzie tam jeszcze. I co taki turysta widział na tych wyjazdach? Czego doświadczył? Przesiedział w hotelu 2 tygodnie, jadł frytki, hamburgery i popijał drinkami z colą. Szkoda na taki wyjazd było jego pieniędzy. Szkoda wody zużytej na pranie hotelowych ręczników, jedzenia, które łapczywie w siebie pakował, energii na klimatyzację, o śladzie węglowym w atmosferze nie wspominając...

Wypoczynek podróżnika…
Wypoczynek podróżnika…

Świat jest tak piękny i fascynujący, że nie jestem w stanie pojąć, jak można nie chcieć poznać i doświadczyć choć trochę jego uroków?! Ludzie ci nie mają pojęcia jak wiele tracą! Ok, nie każdy musi być takim pasjonatem podróży jak ja. Ale ja także nie przepłynąłem kajakiem Atlantyku jak Doba, nie znalazłem źródeł Amazonki jak Pałkiewicz, czy nie zdobyłem korony ziemi jak Wojciechowska. Ale nie o to chodzi. Czy wcześniej wymienieni, czy ja albo każdy turysta, który leci z biurem podróży i wybędzie z hotelu na kilka wycieczek - wszystkich nas łączy ciekawość i chęć poznania świata, na osiągalnym dla nas poziomie. Podróżujemy, bo pcha nas do świata chęć jego poznania, zobaczenia jak żyją inni, przeżycia przygody i doświadczenia czegoś więcej niż hotelowy leżak... I to czyni nas podróżnikami, a nie paxami - bo tu na koniec należałoby wyjaśnić tajemnicze pojęcie w tytule artykułu. PAX to skrót od słowa "passenger". Skrót ten stosowany jest przez linie lotnicze, hotele, biura podróży, dla określenia 1 podróżującego. Ale w języku pracowników branży turystycznej, ma on też żartobliwy - negatywny wydźwięk i oznacza turystę z jego wszystkimi najgorszymi wadami. Czyli w skrócie: przyjechać już pijanym na wakacje, najeść się i napić, ile w hotelu się da, nigdzie się z niego nie ruszyć, ciągle narzekać i na koniec po pijaku wylądować w szpitalu z rozwaloną głową i powiedzieć, że to biuro jest złe, bo ubezpieczyciel nie chciał zwrócić za leczenie kompletnie zalanego turysty...

Fascynujące piękno naszego świata…
Fascynujące piękno naszego świata…

Takich ludzi (a właściwie paxów...) nie powinno się w ogóle puszczać za granicę. Nie mają pojęcia, po co i gdzie jadą, ważne są dla nich tylko jedzenie, leżenie, alkohol i impreza... Pakiety wakacyjne wszędzie na świecie wyglądają tak samo, więc dopóki nie opuści się hotelu i nie pojedzie się czegoś zobaczyć, to nie ma różnicy czy jesteśmy w Egipcie, Hiszpanii czy na Kubie... Ale żeby nie było tak smutno... Na świecie są też lepsi ludzie - mali i wielcy podróżnicy, których ciągle spotykam na swojej drodze, którzy to albo swoją postawą inspirowali mnie do odkrywania świata, albo ci, dla których to ja, mogłem ten świat odkrywać. I tym drugim za wspólnie spędzony czas w prawdziwej podróży dziękuję. A dla tych pierwszych, niech artykuł ten będzie pożyteczną nauką.., by z paxa stali się podróżnikami ;)