facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

W obsłudze zagranicznego ruchu turystycznego pracuję od 2007 roku. I od samego początku próbuję zrozumieć niezmienny schemat, parcia Polaków na wakacje w wysokim sezonie tj. od czerwca do sierpnia. A jest to przecież czas, kiedy wszyscy Ci urlopowicze duszą się i pocą w gorących południowych krajach.., tłoczą się pośród tysięcy ludzi, próbując sobie zrobić wymarzone wakacyjne zdjęcie.., zadeptują środowisko i do tego jeszcze, znacznie przepłacają za taki urlop. Gdzie tu logika? „Bo dzieci mają szkołę” - większość odpowie. Ale czy tydzień nieobecności dziecka w szkole, np. końcem maja, kiedy oceny właściwie już są prawie wystawione, albo we wrześniu, kiedy szkoła dopiero się rozkręca, zrujnuje dziecku edukację? Czy pracodawcy w Polsce każą brać urlopy tylko w wysokim sezonie? Statystycznie Rodacy jeżdżą raz do roku na dłuższe wakacje. Więc nawet jeśli muszą je planować z dużym wyprzedzeniem, to do wyboru jest jeszcze kilka innych miesięcy poza tymi, kiedy akurat wyjeżdżają ich koledzy i koleżanki z pracy. Wydawać by się nawet mogło, że łatwiej będzie wziąć urlop w marcu czy październiku, kiedy jest obłożenie kadry w pracy, niż w czerwcu czy lipcu, kiedy wszyscy akurat biorą wolne. Ale jednak nie… Samoloty „pękają w szwach” zawsze od czerwca do sierpnia.., w najgorszym możliwym czasie na wakacje na bliskie ciepłe kierunki… Dlaczego letnie miesiące to nie jest najlepszy czas na wakacje? Poniżej cztery wystarczające powody, aby podróżować poza szczytem sezonu.

1. WŁAŚCIWA POGODA

Wszyscy wiemy, jak jest z pogodą w Polsce… Poza krótkimi upałami latem, generalnie trudno o ładną zieloną wiosnę, złotą jesień, czy słoneczną – mroźną zimę. Dominuje szarzyzna, deszcz i smutek… Ale urlop i pogoda w Hiszpanii, Grecji, Turcji czy Włoszech, to nie Polska! W najpopularniejszych na wakacje kierunkach dla Polaków, słońce świeci w większości od marca do listopada. A w takim Egipcie czy Emiratach, świeci cały rok! Egzotyka rządzi się swoimi prawami monsunów i huraganów, dlatego tu trzeba podejść do każdego kraju osobno, choć do większości lata się od października do kwietnia. Wystarczy doczytać lub zapytać doradcy w biurze. Zatem skoro słońce pięknie świeci na Cosa del Sol albo Tureckiej Riwierze już w kwietniu, to po co się pocić w Marabelli lub Alanyi w lipcu? Obiektywnie patrząc, przyjemnie zwiedza i wypoczywa się tak do 30 stopni Celsjusza. Powyżej zaczyna się robić mniej przyjemnie, a od 35 stopni w górę, trudno już nawet leży się na leżaku… W lipcu czy sierpniu w Egipcie, Emiratach, czy na Tureckiej Riwierze jest ponad 40 stopni! Wakacje i podróżowanie w takim skwarze może być męczące… Wiecie, jak pięknie zwiedza się choćby Wyspy Greckie lub Kanary wiosną, lub początkiem lata? Zieleń, mnóstwo kwiatów, świeże powietrze i wyraziste panoramy… Lubicie kąpiele w ciepłych wodach? To przyjedzcie we wrześniu lub październiku, kiedy woda w wielu kurortach ma 28 stopni, a np. w takim Agadirze w Maroku, nie tylko wykąpiecie się w ciepłym oceanie, ale zwiedzicie przy okazji Marrakesz w przyzwoitej temperaturze, a nie przy 50 stopniach w lipcu…

Wiosna: nie za zimno, nie za ciepło, w sam raz :)
Wiosna: nie za zimno, nie za ciepło, w sam raz :)

2. BEZ TŁUMÓW

Za każdym razem, kiedy widzę na świecie grupy turystów z dalekiej Azji, jestem pełen „podziwu” dla stylu ich fotografowania… „Cyk, cyk, cyk, cyk”.., wszędzie, wszystko dookoła i ich głowy w kadrze z dziesiątkami innych turystów i ledwo widoczny zarys zabytku lub cudu przyrody… Co to za zdjęcia? :). Wielu moich turystów i znajomych pyta, jak ja to robię, że mam takie ładne zdjęcia, w sensie ja sam w pięknym kadrze, jakby świat należał tylko do mnie… No bo podróżuję tak, żeby unikać właśnie ogromnych tłumów w szczycie sezonu! Pomijając, że ładne fotki z wakacji, nie są najważniejszym elementem podróżowania, to nikt mi nie powie, że przyjemnie się wypoczywa w takim tłumie:

Ludzie od jednego do drugiego końca plaży…
Ludzie od jednego do drugiego końca plaży…

Leżak na leżaku, człowiek na człowieku.., kolejki do barów, restauracji, zgiełk, chaos i wspomniane niechciane postacie w fotkach z wakacji… A zwiedzanie? Jak zachwycić się antyczną architekturą Koloseum czy Akropolu, kiedy widok przysłaniają Ci tysiące turystów? Jak poczuć magię Petry w Jordanii, albo ducha miejsc biblijnych w Jerozolimie, jak napierają na Ciebie fale ludzi, kiedy ledwo klękniesz w Bazylice Grobu Pańskiego, a już musisz ustąpić miejsca innym… Nie ma nic gorszego, niż zwiedzanie w upale i tłumie ludzi, gdzie obiecane w folderze biura podróży lub przewodniku zdjęcia i przeżycia, w rzeczywistości są walką o złapanie chwili dla siebie pośród zalewu turystów… Wenecja, Dubrownik, Paryż, Santorini, plaże w Rio, Machu Picchu czy filmowa Niebiańska Plaża, czyli Maya Bay na Koh Phi Phi w Tajlandii. Zresztą jak przypomnicie sobie sceny z tego filmu z Leonardo DiCaprio, ukazujące zgiełk imprez, w kontrze do tej rajskiej plaży, to właśnie o to mi chodzi… W niektórych miejscach, jak choćby w Amsterdamie wymyślono ostatnio ponad 80 sposobów jak zniechęcić turystów do przyjazdu, bo tak dużo ich tam mają… I wydawać by się mogło, że pandemia to wszystko zatrzymała, ale to tylko chwilowe. Jak tylko kraje się otworzyły, to ludzie głodni wyjazdów, rzucili się jeszcze bardziej na wcześniej odwiedzane miejsca. Widzę to w Turcji, widzą to moi znajomi z branży w innych miejscach. I większość robi to oczywiście w najbardziej zatłoczonych okresach roku. Dlatego sugeruję, że lepiej nie jechać na wakacje w ferie, święta, sylwestra oraz we wspomniane letnie miesiące: czerwiec – sierpień. Jakość zwiedzania i wypoczynku, jest wówczas bardzo przeciętna…

3. W ZGODZIE Z NATURĄ

„No to jak? Nie mamy jeździć już nigdy od lipca do sierpnia na wakacje, albo w sylwestra za granicę?!” Może ktoś teraz zapytać? Nie i nie o to do końca chodzi… Nasz świat jest pełen chorych sprzeczności… Na 8 mld ludzi na Ziemi, mając do dyspozycji 150 mln kwadratowych lądów, większość ludzkości ciśnie się w płd.-wsch. Chinach, Delcie Gangesu i Brahmaputry, Europie Zachodniej i Środkowej oraz na wybrzeżach USA i Brazylii (przy okazji degradując środowisko tamtych terenów…). Miliony ludzi na świecie rocznie umierają z przejedzenia, gdzie w samej tylko Afryce, co minutę z głodu i braku dostępu do wody, umiera 6 dzieci…! I z masową turystyką jest podobnie… W kwietniu przy idealnej pogodzie przechodzę przez Efez w Turcji ze swoją grupą, mijając 2-3 inne grupy, a w lipcu, w 38 stopniowym skwarze, przepychamy się między setkami ludzi. Czy to ma sens? Czy cały ten tłum musi się zjeżdżać w okresie 3 miesięcy wakacji? Antropopresja… Nie trzeba być aktywistą WWF lub Greenpeace, żeby rozumieć to pojęcie. Wystarczy stać w kolejce latem do Tatrzańskiego lub Karkonoskiego Parku Narodowego, leżeć na plaży w Słonecznym Brzegu, pośród tysięcy turystów, lub mijać dziesiątki rozwrzeszczanych statków, podczas rejsu wzdłuż wybrzeży Turcji, żeby sobie uświadomić, że taki nawał ludzi w jednym miejscu, w krótkim okresie czasu, na pewno odbije się na środowisku… Od tylu lat się mówi o skażeniu planety… Świat był zachwycony przez chwilę, kiedy pandemia Covid19 zatrzymała masową konsumpcję i przyroda zaczęła się odnawiać… Ale krótko to trwało… Zamiast wyciągnąć lekcję z chwilowego spowolnienia, pazerny, konsumpcyjny świat, zaatakował ze zdwojoną siłą, wstrzymany na chwilę przez wirusa. Pandemia ciągle trwa i jest jeszcze szansa na zmianę nawyków. Ale czy ludzie są tego świadomi? Dlaczego większość wybiera na wakacje te same okresy roku, kiedy śmiało można ten ruch rozłożyć w czasie? Tak jak bogaty mieszkaniec zachodu nie musi być otyły, a ten biedny z Afryki głodny, tylko powinien być balans, tak samo parki narodowe i atrakcyjne miasta świata, mogą być odwiedzane równomiernie przez cały rok przez turystów, a nie głównie w krótkich okresach wysokiego sezonu. Reasumując… Jeżdżąc poza sezonem, przyczyniamy się do zachowania równowagi środowiskowej i nie niszczymy piękna tego świata…

Harmonia kultury i natury…
Harmonia kultury i natury…

4. TANIEJ!

Na koniec najtwardszy argument! Wszak ponoć „cena czyni cuda”;). Po 10 latach pracy, Polakowi przysługuje 26 dni urlopu. Zatem czy nie lepiej byłoby pojechać za podobne pieniądze np. w maju na Cypr, a w październiku do Maroka, w cenie jednego urlopu w lipcu? Czasem przy odpowiednim podejściu do szukania okazji, można ustrzelić 3 urlopy poza sezonem w cenie jednego, w jego najdroższych miesiącach! Wiem co mówię, bo latami siedziałem w systemach rezerwacyjnych. Czy propozycja wakacji średnio co 4 miesiące nie jest bardziej kusząca, od czekania cały długi rok, na ten jeden krótki tydzień urlopu? Do stylu wypoczywania turystów, przyzwyczaili się hotelarze, restauratorzy, oferenci wycieczek, sklepikarze itd. Wszyscy zawyżają ceny od czerwca do sierpnia oraz w każde święta i extra wolne. A pizza smakuje tak samo w Neapolu w kwietniu, jak i w sierpniu… Koloseum w Rzymie stoi od wieków i stać będzie jeszcze przez wiele lat każdego miesiąca roku… Statki po Nilu pływają cały rok i przyjemniej ogląda się Luxor w listopadzie niż w lipcu… Więc po co za to wszystko jeszcze przepłacać?