facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Wpis ten miał powstać już w pierwszym roku pandemii Covid-19, jak tylko udało mi się wylecieć do pracy w Turcji. Ale mimo, iż zarówno wtedy, jak i teraz, pracowało i podróżowało mi się całkiem dobrze po Turcji i Kenii, to ogólnie było tyle niewiadomych, przepisy ciągle się zmieniały, nowe mutacje wirusa powstawały, generalnie jeden wielki zamęt, więc ciężko było wtedy cokolwiek zrelacjonować… Po ponad roku podróżowania w pandemii i obserwacji tego co się dzieje, niewiele się zmieniło, choć świat ruszył trochę do przodu. Nadal jest wiele niewiadomych, powstają kolejne mutacje wirusa i póki co nie wiadomo, kiedy to się skończy… Spróbuję więc Wam zobrazować, jak wyglądają zagraniczne wakacje w trwającej ciągle pandemii. W czasach maseczek, testów, szczepień, lockdownu, nowych mutacji wirusa i wielu innych, dziwnych rzeczy… Zatem…

Ruszamy w podróż!

A zaczniemy naturalnie od lotniska. Tutaj oczywiście maseczka obowiązkowo. Poza paszportem, wydruk wymaganego potwierdzenia do danego kraju testu lub zaświadczenie o szczepieniu lub przebyciu choroby. Do tego szereg innych papierów, które na miejscu z reguły okazują się nieprzydatne… Przepisy i obostrzenia zmieniają się z tygodnia na tydzień, więc temat trzeba sprawdzać na bieżąco, śledząc branżowe media lub najlepiej radząc się specjalisty w biurze podróży. Paszport covidowy gotowy, ale nie wszędzie można polecieć, kraje ciągle zmieniają wymogi, raz to luzując, innym razem zaostrzając obostrzenia. Kiedy pojawi się światełko w tunelu, to zaraz nowa mutacja zaostrza obostrzenia… Najgorzej jeśli musimy wykupować wakacje z dużym wyprzedzeniem i nie wiemy jaki wyjdzie test, czy kraj nie zaostrzy przepisów itd.itp… Idealnie więc sprawdza się tu opcja klasycznego „last minute”, kiedy kupujemy wakacje tuż przed wylotem i raczej pewne jest, że kraj docelowy, jak i nasza ojczyzna, „nie wpadną” na pomysł jakiś szczególnych restrykcji i nie będziemy mieli w trakcie lub po urlopie dodatkowych formalności lub problemów. Choć ostatni przepis wprowadzony z dnia na dzień o obowiązkowej kwarantannie dla wracających spoza strefy Schengen pokazał, że niczego nie można być pewnym nawet dzień przed wylotem… Na szczęście biura podróży dostosowały się do sytuacji i jeśli musicie rezerwować z dużym wyprzedzeniem lub pojawiają się komplikacje, to touroperatorzy dają możliwości zmiany rezerwacji, na wypadek nieprzewidzianych sytuacji. Pamiętajcie, by nie dać się zastraszyć, że „tylko u nas jest bezpiecznie” i „jak wyjedziesz za granicę, to na pewno zachorujesz”… Za granicą ludzie tak samo myślą o Polsce, a jakoś i jedni i drudzy żyją normalnie… ;)

Bez tłoku.., zajętych leżaków.., pełen relaks :)
Bez tłoku.., zajętych leżaków.., pełen relaks :)

W hotelu

Kiedy turystyka nieśmiało wróciła po kilku miesiącach zamknięcia, obłożenie w hotelach było na bardzo niskim poziomie. Ponad rok po pandemii nadal jest ono względnie niskie i… to jest piękne! Nie trzeba walczyć od rana o leżaki, nie ma kolejek w restauracjach, można przebierać w lokalizacji pokoju, a sami hotelarze często dają „upgrade” do lepszych kategorii pokoi. W końcu można popływać w hotelowym basenie, a nie uprawiać „pływacki slalom z przeszkodami” pomiędzy innymi turystami. A co się zmieniło w samych hotelach? Zwykle maseczka jest wymagana w częściach publicznych – ogólnodostępnych jak restauracja, lobby, czy hotelowy sklepik. Na terenie otwartym (ogród, basen, plaża) wypoczynek i rekreacja bez maseczki. Są ograniczenia w obłożeniu restauracji, oznaczenia przypominające o dystansie społecznym, ogólnodostępne (bezpłatnie) środki do dezynfekcji, itp. Ponadto jedzenie jest oddzielone od turysty szybą lub pleksi i podaje je obsługa. Jego jakość i wybór pozostała bez zmian. Generalnie wszystko nie różni się zbytnio od klasycznych wakacji all inclusive, na jakie do tej pory wybierali się turyści. W niektórych hotelach obłożenie wróciło już do takiego poziomu, że znów zrobiło się tłoczno. W innych jest niewielkie i dla wielu to będzie atut, choć innym może być za smutno. Kwestia gustu… Pytajcie doradców, czytajcie opinie.

Jedzenie oddzielone od turystów i podawane przez obsługę.
Jedzenie oddzielone od turystów i podawane przez obsługę.

W okolicy

Obecnie większość krajów i kurortów funkcjonuje już normalnie. Nie ma zakazu handlu, restauracje są otwarte częściowo lub działają normalnie, komunikacja działa sprawnie z pewnymi tylko z ograniczeniami co do zajmowanych miejsc. W niektórych krajach maseczki na mieście nadal są wymagane lub już tylko zalecane. W innych tylko wewnątrz budynków. Wszystko na bieżąco się zmienia i trudno za tym nadążyć… Ale najważniejsze, że w większości kurortów nie ma już pełnego lockdown’u, bo wakacje w Grecji bez wizyty w tawernie, to nie wakacje… Wakacje w Turcji bez buszowania po bazarze też są słabe… Wakacje we Włoszech bez odwiedzin w muzeum lub galerii, także do najlepszych nie należą… Pamiętam, jak na początku sezonu było smutno i nie mogłem się przyzwyczaić do widoku pustych ulic tureckich kurortów, kiedy przez krótki czas, był pełen lock down. Szczęśliwie póki co to już przeszłość… Praktycznie większość atrakcji w miejscowościach turystycznych funkcjonuje obecnie normalnie, w większości popularnych kierunków. Na razie ostrożnie wygląda temat pubów, dyskotek, imprez. Ale i to powinno wrócić i jeszcze zaszalejecie na Ibizie czy Kanarach ;) .

Kurort duchów…
Kurort duchów…

Zwiedzanie

To zdecydowanie największa zaleta pandemii! Jeszcze nigdy turystom tak dobrze się nie podziwiało różnych pięknych miejsc, a mi nie oprowadzało tak super wycieczek! Przed wakacjami była garstka turystów w najbardziej topowych atrakcjach… Można spokojnie bez pośpiechu spacerować, przystanąć, oglądać i zachwycać się pięknem architektury i cudami przyrody… Tak jakby świat należał tylko do Was… Szczerze? Osobiście marzę o tym, żeby zniknęły ograniczenia i wszystko wróciło do normy, ale niech ruch turystyczny pozostanie na „pandemicznym poziomie” ;) . Może pomijając początkowo zamknięte muzea czy galerie, to w pandemii jest paradoksalnie najlepszy czas na zwiedzanie! Wykorzystajcie to! Już widzę, jak napłynęły fale turystów wraz z luzowaniem obostrzeń, choć jeszcze na szczęście daleko do tłumów sprzed pandemii… Mimo wirusa świat nadal jest piękny, a teraz bez tysięcy turystów krzątających się wszędzie, nawet jeszcze piękniejszy :) . No i nie zapominajmy o cenach… Kiedy w sumie można, ale wielu się boi.., to ceny wycieczek lecą w dół. Moja znajoma wypoczywała przed sezonem w Bodrum w 5* komfortowym hotelu w opcji all inclusive za 1000 zł… To nie jest normalna cena… Tyle kosztuje sam bilet lotniczy! Ale takie rzeczy tylko w umiejętnym połączeniu pandemii i wyjazdu poza sezonem. Latem jak zwykle jest drożej i ceny kształtują się na zbliżonym do lat ubiegłych poziomie. No i w lipcu czy sierpniu nie zwiedza się już tak cudnie bez tłumów jak poza sezonem…

Normalnie w tym miejscu są setki ludzi..!
Normalnie w tym miejscu są setki ludzi..!

A co ze zdrowiem?

No właśnie… Lotniska, przemieszczanie się, ludzie z całego świata, wirusy, mutacje, choroby… Lekarzem nie jestem, ani epidemiologiem, więc wypowiadać się na temat wirusa nie będę. Natomiast tylko krótko na koniec… Dziś chyba już nie ma takich, co nadal myślą, że covidu nigdy nie było, a w szczepionce są chipy, trucizny itp. Z drugiej jednak strony liczba paradoksów, niespójności, bezsensownych zakazów i nakazów była i w Polsce i na świecie tak duża.., że całą tą „covidową panikę” osobiście uważamy za mocno przesadzoną… Od początku miałaem do tego „zdrowe podejście”, czyli nie ryzykować nadmiernie, nie być dysydentem, ale nie dać się też zamknąć i zastraszyć… Czas pokazał, że była to dobra strategia, bo zarówno w zawodowych i prywatnych podróżach czułem się bezpiecznie, a na tysiące obsłużonych w pandemii turystów, nie miałem chyba żadnego przypadku zachorowania… Badania i statystyki prowadzone w różnych krajach pokazują, że turystyka w obecnym kształcie, nie powoduje fal zachorowań…

Zatem jechać, czy nie jechać na te wakacje, kiedy znów straszą kolejnymi falami epidemii i zaostrzeniem przepisów…? Jeśli nie ma pełnego lockdownu, nie trzeba przebywać obowiązkowej kwarantanny, a na miejscu nie ma zakazu przemieszczania się poza podstawowymi potrzebami, tak jak to było na początku, to zdecydowanie polecam jechać! Tanio, swobodnie, bez tłumów, relaksacyjnie, bez chorób, z maską pod ręką i dezynfekcją dłoni. Tak wyglądają póki co podróże w pandemii. Najlepiej kupować wakacje w stylu last minute, wtedy nie musicie się denerwować całymi tygodniami, co będzie z Waszym urlopem… Póki co nie zapowiada się, aby to szaleństwo się skończyło… „Delta, lambda” i kolejne „egzotyczne odmiany” wirusa zapowiadają następne fale pandemii… A jeśli nawet będą, to mimo trudności, doświadczenia ubiegłych miesięcy pokazały, że można i w pandemii bezpiecznie podróżować i odkrywać świat. A podróżować to znaczy żyć.., jak kiedyś ktoś powiedział i nikt i nic nie może nam tego odebrać…

„Bezpieczne sikanie” – czyli jeden z wielu absurdów pandemii…
„Bezpieczne sikanie” – czyli jeden z wielu absurdów pandemii…