facebook instagram Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Jeśli pojedziecie do USA i zapytacie Amerykanina co słychać, zapewne odpowie Wam, że wszystko dobrze – bez względu na to, jak tam u niego faktycznie jest. Podobnie będzie z przeciętnym Turkiem, Szwajcarem i jeszcze wieloma innymi nacjami na świecie. Ale jak zapytacie Polaka, to co usłyszycie? A daj spokój stary, szkoda gadać… Dzieci nie chcą się uczyć, żona mnie denerwuje, szef w pracy to kawał chama, tu mnie boli, tam mnie strzyka, wygrałem w toto lotka tylko 1 mln zł zamiast 2 mln, bo były 2 „6” itd. itp… Skoro prowadzimy tak trudne i smutne życie, to chyba na wakacjach powinniśmy się wyluzować, zapomnieć o troskach dnia codziennego i zwyczajnie odpocząć. Nic bardziej mylnego…!

Przeciętny polski turysta zamiast zostawić wszystkie swoje problemy za sobą, nastawić się pozytywnie na upragnione wakacje, dalej kontynuuje swoją smutną i roszczeniową postawę do życia na urlopie. Ląduje na lotnisku i na dzień dobry zaczyna narzekać: lot był za długi, nie było cateringu w samolocie (a jak był to słaby), dlaczego transfer do hotelu jest taki długi? (a czy nie ma informacji w katalogu o 120 km z lotniska…), czemu jest tak gorąco? (a kto kazał Panu lecieć do Egiptu w sierpniu..?). I potem dalej w hotelu: pokój jest z widokiem na góry (a przecież Pani Zosia z biura napisała prośbę o sea-view…), jedzenie jest monotonne (do wyboru kilka rodzai mięsa, ryż, ziemniaki, kasza, różne surówki, desery – na pewno są mniej urozmaicone niż domowa zupa lub schabowy z ziemniakami na obiad…), za mało leżaków, plaża nie wygląda tak jak na zdjęciu, nic się w hotelu nie dzieje (poranne ćwiczenia, gry zespołowe w ciągu dnia, boisko wielofunkcyjne, wieczorne show, dyskoteka…) itd.

I nie ważne czy turysta zapłacił 1200 zł za tydzień z przelotem, all inclusive, transferami, opieką rezydenta, ubezpieczeniem i narzeka, że drinki są rozrzedzane (zorganizujcie nam taki tydzień za te pieniądze nad Bałtykiem..!!!), lub zapłacił 10 000 zł za egzotykę i bada namiętnie, czy miałkość piasku na plaży jest zgodna z katalogowym opisem (wierzcie nam są tacy..!). Obaj będą niezadowoleni. Mamy zatem „realne” powody do narzekania, więc trzeba to zgłosić do rezydentki/ta… Wyrzucamy z siebie wszystkie żale, winimy za wszystko biedną – niewinną rezydentkę, zapewniamy o swoim statusie wszędobylskiego podróżnika (najczęściej „hotelowego leżaka”…), prestiżu i znajomościach w telewizji, i czekamy na rekompensatę. Skupiamy na tym całą swoją uwagę. Czekamy na telefon od przedstawiciela biura, myślimy tylko o naszym problemie, zupełnie zapominając o tym gdzie jesteśmy i po co tu przyjechaliśmy. Słońce, cieplejsze i bardziej turkusowe niż Bałtyk morze nie mają znaczenia. Okoliczne atrakcje, kultura, lokalna kuchnia, uśmiech i radość życia (której nam tak brakuje) ludzi z południowych krajów – nie, to nie jest ważne. Czekamy na to co załatwi dla nas rezydent!

Szkoda życia na narzekanie, kiedy to Świat jest taki piękny…
Szkoda życia na narzekanie, kiedy to Świat jest taki piękny…

I tak minął tydzień (najczęściej jedynego w roku) naszego urlopu. Reklamacja okazała się bezpodstawna, a my wracamy do domu. Co mamy z tych wakacji? Czym się różniły od trosk życia codziennego? Czy udało nam się zrelaksować, wypocząć, pozwiedzać?…

Narzekanie to nasz sport narodowy. Nie umiemy albo nie lubimy żyć szczęśliwie. Paradoks – ale prawdziwy. Dlaczego ciągle szukamy „dziury w całym”? Dlaczego „szklanka ciągle jest do połowy pusta?” Czy już od starożytności nie mówiono „carpe diem” (chwytaj dzień). Współcześnie chłopaki z Paktofoniki nie śpiewali by „łapać chwile ulotne”, a popularni teraz coachowie nie pouczają aby radować się tym co mamy i żyć pełnią życia?…

Kto, albo co zatem odpowiada za nasze po raz kolejny nieudane wakacje? Biuro podróży? Lokalni mieszkańcy? Jedzenie? Pogoda? Czy może raczej my sami… Nawet jeśli coś się faktycznie stanie; urwane zostanie kółko na lotnisku, pokój nie będzie taki jak trzeba, popada deszcz, skręcimy nogę itd., wszystko da się pozytywnie załatwić. Wystarczy tylko uśmiech, życzliwość, zdroworozsądkowe i optymistyczne podejście do rzeczy i świata i każde wakacje będą udane! Wyzbądźmy się tego malkontenctwa (nie tylko podczas wakacji), bo zabija ono radość naszego życia! A świat jest piękny, ciekawy, fascynujący i każde wakacje mogą być pozytywną przygodą! I właściwie to głównie od Ciebie Turysto, to wszystko zależy…